Patryk Jaki podkreślił, że po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza milczał, ponieważ chciał uszanować żałobę.
"Jednak praca trwała. Powołałem zespół ludzi, który ma za zadanie analizę zdarzenia oraz przedstawienie konstruktywnych wniosków. Chciałem, aby taka tragedia przyniosła coś dobrego nie tylko w języku i zachowaniu, ale również w działalności państwa" - stwierdził w jednym z internetowych wpisów.
Fatalny stan zabezpieczenia imprezy WOŚP w Gdańsku
Do najważniejszych obszarów problemowych, którymi ma się zająć zespół, wiceminister zaliczył m.in. firmy ochroniarskie, imprezy masowe, niskie kary dla przestępców, działalność systemu penitencjarnego, język nienawiści oraz "zapobieganie przestępstwom, kiedy są informacje".
Wiceminister zaznaczył, że impreza na której doszło do tragedii była bardzo źle zabezpieczona. "Wielu z nas czytało również o zerowych wymaganiach do pracy w tak odpowiedzialnym obszarze, jak nasze bezpośrednie bezpieczeństwo. Dlatego w ministerstwie sprawiedliwości trwają prace nad zmianą zasad i profesjonalizacją funkcjonowania i wymogów tego obszaru" - napisał Jaki.
Wiceminister przedstawił szczegółowe zagadnienia, którymi państwo powinno się zająć w pierwszej kolejności. Ostro skrytykował m.in. fakt, że przestępca Stefan W., który dopuścił się w przeszłości wielu przestępstw, spędził w zakładzie karnym jedynie 5 lat. "Moim zdaniem taka kara nie była sprawiedliwa". Poniżej cały post wiceministra i proponowane przez niego zmiany:
5-godzinna operacja
13 stycznia podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem przez mężczyznę, który leczył się na schizofrenię.
Adamowicza ugodzono trzykrotnie ostrym nożem. Trafił do szpitala, gdzie przeszedł trwającą 5 godzin operację. Przeżył ją, ale jego stan był bardzo poważny. Po kilkunastu godzinach od jej przeprowadzenia lekarze poinformowali o śmierci prezydenta Gdańska.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.