Paulina K. trafiła do szpitala po tym, jak jej partner Łukasz Ż. doprowadził do wypadku na Trasie Łazienkowskiej, w wyniku którego zginął 37-letni mężczyzna. Z kobietą nadal nie przeprowadzono czynności ze względu na jej stan zdrowia. Po wypadku "Fakt" ujawnił, że 20-latka wraz ze swoją matką w styczniu 2022 roku przemycały narkotyki z portu w Świnoujściu do Ystad w Szwecji, gdzie na co dzień mieszkały. W walizkach miały 48370 tabletek Tramadolu oraz 3480 tabletek zawierających Oksykodon.
O2.pl dotarło do szczegółów sprawy. Okazało się, że obie kobiety działały na polecenie Łukasza K. Obawiały się, że stracą dach na głową, jeśli nie zrobią tego, co im każe - Łukasz K. wynajmował im mieszkanie. Mężczyzna dał Paulinie pieniądze. Gdy była w Polsce, polecił jej przekazać środki dilerowi, od którego odebrała dwa kartony tabletek. Następnie schowała substancje opoidowe do walizek. Paulina K. razem z matką wypłynęły z portu w Świnoujściu 12 stycznia 2022 roku. Miały się spotkać w porcie w Ystad z Łukaszem K., który przypłynął z Polski kilka godzin wcześniej. Zostały jednak zatrzymane przez funkcjonariuszy szwedzkiego urzędu celnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulinę K. i Karolinę K. skazano za przemyt narkotyków odpowiednio na 3,5 roku oraz 4 lata więzienia. Z kolei Łukasz K. trafił za kratki na 5 lat.
Paulina K. i jej matka wyszły warunkowo z więzienia
Zastanawiające było to, dlaczego Paulina K. nie była w więzieniu, kiedy doszło do wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Odpowiedzi udzielił nam Mathias Larsson, starszy prokurator w Izbie Prokuratora w Południowej Skanii.
Mogę potwierdzić, że kobiety zostały skazane za przemyt substancji opioidowych w 2022 roku. Po 2/3 czasu od zatrzymania zostały zwolnione z kary zgodnie ze szwedzkim prawem. Po zwolnieniu powinny mieć możliwość opuszczenia kraju - przekazał Mathias Larsson portalowi o2.pl.
Zobacz także: Arabowie znikają z Zakopanego. Wiemy, dlaczego
Jak się okazuje, szwedzkie prawo pozwala na zwolnienie warunkowe osoby skazanej wyrokiem pozbawiającym wolności po spędzeniu 2/3 orzeczonej kary za kratkami. Dzieje się tak na wniosek osadzonego. Zanim opuści zakład karny, personel ocenia, czy dana osoba może się kwalifikować do zwolnienia. Pod uwagę brane jest m.in. zachowanie skazanego i obserwacje pracowników.
Jak podaje Służba Więzienna (Kriminalvarden) w swoim informatorze dla osadzonych w szwedzkich zakładach karnych, zwolnienie następuje zazwyczaj rano. Osadzony może otrzymać wsparcie instytucjonalne, jeżeli nie ma na przykład ubrań. Dostaje także środki na powrót do domu i kieszonkowe, jeśli nie otrzymał środków od opieki społecznej.
Ważne jest również to, że po wyjściu z więzienia może zostać nałożony okres próbny. Kończy się on po roku, o ile skazany nie dopuści się kolejnego czynu zabronionego. Cały czas nadzór nad taką osobą prowadzi kurator sądowy.
Czytaj również: 16-latka odebrała sobie życie. Była dręczona przez 5 lat