Paweł Rek miał problemy zdrowotne od najmłodszych lat. Już jako niemowlę przeszedł zabieg wszczepienia zastawki, który na pewien czas ustabilizował jego stan zdrowia. Przez lata rybniczanin cieszył się względnym zdrowiem i był pogodnym chłopcem. Wszystko zmieniło się w czerwcu 2018 roku, kiedy to podczas szkolnej wycieczki zaczął odczuwać silne bóle głowy i wymioty. Wszystko wskazywało na awarię sztucznej zastawki serca.
Pomimo sygnałów o możliwej awarii, nauczycielka i lekarz nie zareagowali odpowiednio. Nauczycielka pozwoliła Pawłowi wrócić do domu z kolegą, mimo jego złego samopoczucia.
Wychowawczyni pozwoliła pokrzywdzonemu wysiąść na przystanku, pozostawiając go pod opieką innego kolegi z klasy, który miał odprowadzić chłopca do domu - relacjonują wydarzenia z 12 czerwca 2018 roku w Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach.
Przeczytaj również: Matka i córka unikają kary. Prowadziły niemoralny biznes
Kiedy Paweł wrócił do domu, jego stan jeszcze bardziej się pogorszył. Wezwano karetkę, ale lekarz, który przybył na miejsce, postanowił nie zabierać chłopca do szpitala. - Kierownik zespołu ratownictwa medycznego, po przeprowadzeniu badania, zalecił podać pokrzywdzonemu leki i pozostawił chłopca pod opieką matki - przekazała Dziennikowi Zachodniemu prokurator Karina Spruś, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dopiero po ponownym wezwaniu karetki, lekarz zdecydował o przewiezieniu Pawła do szpitala. - Stwierdzono dysfunkcję zastawki komory mózgowej i pilnie przekazano pokrzywdzonego transportem lotniczym do dalszego leczenia na Oddział Neurochirurgii Dziecięcej Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie przeprowadzono natychmiastową operację - przytacza słowa Kariny Spruś "Dziennik Zachodni".
Walka rodziców o sprawność Pawła i sprawiedliwość
Sąd Okręgowy w Rybniku utrzymał wyrok sądu pierwszej instancji, skazujący lekarza na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, a nauczycielkę na warunkowe umorzenie postępowania na okres próby. - Sąd Okręgowy w Rybniku utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji, skazujący lekarza i nauczycielkę - mówiła Karina Spruś.
Oprócz tego sąd nałożył na obie osoby obowiązek zapłaty grzywien. Lekarz musi zapłacić 10 tysięcy złotych, a nauczycielka 4 tysiące złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej. Ponadto zasądzone zostało zadośćuczynienie finansowe na rzecz poszkodowanego Pawła Reka w wysokości 25 tysięcy złotych od lekarza i 5 tysięcy złotych od nauczycielki.
Mimo intensywnej rehabilitacji stan zdrowia Pawła Reka nie wrócił do normy sprzed awarii zastawki. - Gdyby lekarz wtedy nas posłuchał, gdyby od razu zabrał Pawła do szpitala, być może nasze życie wyglądałoby inaczej - mówiła "Dziennikowi Zachodniemu" przed kilkoma laty mama chłopca, Lucyna.
Sąd ponownie przyjrzy się sprawie chłopca z Rybnika?
Rodzice Pawła starają się przywrócić mu jak największą sprawność, uczestnicząc w kilku turnusach rehabilitacyjnych każdego roku. Zdecydowali się również na wytoczenie procesu cywilnego przeciwko lekarzowi i nauczycielce. Sprawa jest obecnie w toku.
Gliwicka prokuratura, choć zgadza się z wyrokiem, uważa, że przestępstwo popełnione przez lekarza powinno być zakwalifikowane w inny sposób. - Po zapoznaniu się z pisemnymi motywami sądu zostanie podjęta decyzja o ewentualnym wywiedzeniu kasacji w tym zakresie - zaznaczyła prokurator Spruś.
Przeczytaj także: Handlują nimi spod lady. "Obrzydliwy widok" i kusząca cena na bazarze
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.