Krystyna Pawłowicz przez lata była wziętą posłanką Prawa i Sprawiedliwości, mandat wypełniła w latach 2011-2019, by w grudniu 2019 roku przyjąć funkcję sędziego w Trybunale Konstytucyjnym. Dziś jej pozycja w TK jest zagrożona, a wszystko przez Sąd Najwyższy. Ten właśnie wydał orzeczenie w powiększonym składzie Izby Karnej.
Czytaj także: Kto prezydentem w 2025 roku? Lech Wałęsa wskazuje
I zakwestionował wyroki TK zapadające w ostatnich latach. Zdaniem Sądu Najwyższego wszystkie wyroki, które zapadły z udziałem tzw. "sędziów dublerów" nie były tak naprawdę wyrokami i mogą zostać unieważnione. A to krok w stronę odkręcania zmian prawnych, które miały miejsce za rządów PiS. Pawłowicz jest oburzona i tego nie kryje.
"W TK nie ma żadnych dublerów" - napisała poruszona na portalu X.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sęk w tym, że Sąd Najwyższy uważa zupełnie inaczej i dał temu wyraz już w połowie grudnia. Teraz dowiadujemy się, że SN napisał w uzasadnieniu swojej decyzji, że "organ, w którego składzie zasiadają osoby powołane na wcześniej obsadzone miejsca, nie jest organem opisanym w konstytucji jako Trybunał Konstytucyjny". To poważny zarzut.
Krystyna Pawłowicz się z nim nie zgadza i uważa, że to członkowie Sądu Najwyższego złamali polską konstytucję. Zacytowała nawet artykuł 190 ustawy zasadniczej, o który właśnie toczy się ostry spór. Wynika z niego, iż "orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne". I tu zaczyna się ambaras.
Bo zdaniem Sądu Najwyższego po zmianach w Trybunale Konstytucyjnym, które nie były zgodne z prawem, ten stracił swą moc i nie może być nazywany Trybunałem Konstytucyjnym. Innymi słowy, każdy wyrok z udziałem bezprawnie powołanych sędziów TK (tzw. dublerów), nie ma swojej prawnej mocy. Krystyna Pawłowicz jest tym oburzona.
Jej zdaniem sędziowie Sądu Najwyższego również są związani orzeczeniami TK i nie mają kompetencji do ich uchylania. Niestety, wykładnię SN podzielają konstytucjonaliści i podziela Europejski Trybunał Praw Człowieka. ETPC już w 2021 roku orzekł, że skład TK z "dublerem" nie jest sądem zgodnym z prawem. Wkrótce podobny głos usłyszymy z rządu.
Skoro eksperci uważają jedno, a Krystyna Pawłowicz i jej współpracownicy w TK drugie, szykuje się ostry spór. Ten tak naprawdę trwa od ośmiu lat, gdy PiS obsadził TK swoimi ludźmi i mianował jego szefem Julię Przyłębską. Tybunał jest sparaliżowany i bezradny wobec tego, co dzieje się dookoła. Ten stan ma wreszcie ulec zmianie.
Na razie Sąd Najwyższy i inne sądy nie respektują wyroków TK, które wydano w składzie ustalonym z naruszeniem przepisów o wyborze sędziów TK i naruszającym prawo do sądu. Wadliwe wyroki są publikowane, ale z zastrzeżeniem, że mogą nie mieć mocy prawnej. Co na to Krystyna Pawłowicz? Cóż, ona nie ma żadnych wątpliwości.
"To politycznie motywowana opinia grupy sędziów. Anarchizuje obrót prawny w Polsce. Niesłychane zachowania niektórych sędziów!" - napisała na portalu X. Była członkini Trybunału Stanu i członkini Krajowej Rady Sądownictwa będzie bronić swoich racji. Zanosi się na ciekawy i ostry spór, zapewne nie tylko prawny.
Czytaj także: Giertych wyśmiewa rodzinę Lichockich. "To straszne"