Krystyna Pawłowicz dostała ochronę w październiku 2020 roku. Decyzję podjął ówczesny szef MSWiA Mariusz Kamiński. Stało się to po tym, gdy będąc w składzie Trybunału Konstytucyjnego wydano orzeczenie ws. zaostrzenia przepisów aborcyjnych.
Czytaj więcej: Ochrona Kaczyńskiego i Tuska. Ekspert wskazuje różnicę
Pawłowicz narzekała, że pod domem ktoś ją zaczepiał. Dlatego media często fotografowały byłą posłankę w towarzystwie ochroniarzy nawet na zakupach.
"Super Express" podał, że te czasy minęły. Decyzję o odebraniu ochrony miał podjąć Marcin Kierwiński, który objął stery w MSWiA po przegranych wyborach przez Prawo i Sprawiedliwość. Pawłowicz przekazała, że stało się przed Bożym Narodzeniem, a ona sama boi się wychodzić z domu, bo ludzie "plują jej pod nogi".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pawłowicz bez ochrony SOP. Dziewulski komentuje
- To jest niestety modelowy przykład. Nie ma lepszego przykładu w Polsce wśród osób ochranianych, który mógłby się z tym przypadkiem utożsamiać. To modelowy sposób prowokowania różnych zachowań ludzi, często przyznaję niewłaściwych, ale jednak sprowokowanych. I to jest niezwykle istotne. Bo potem taka osoba narzeka w mediach, że czuje brak bezpieczeństwa — mówi "Faktowi" Jerzy Dziewulski.
Pani Pawłowicz zachowywała się prowokacyjnie. W mediach społecznościowych szczególnie. Te prowokacje powodowały nie tylko niechęć do niej, ale złość ludzi. Złość, którą często trudno pohamować. Człowiek czuje się dotknięty taką czy inną wypowiedzią, a te wypowiedzi były miejscami ordynarne. Pojawia się potem pytanie, czy można dochodzić od państwa, wobec takiej działalności prywatnej, żądania ochrony? To się nie trzyma kupy — dodaje.
Rozmówca "Faktu" zastrzega, że nie dziwią go zachowania niewłaściwe wobec sędzi TK, ale nie akceptuje ich. - Prowokuje prywatnie, a żąda państwowej ochrony. Trzeba mieć minimum obiektywizmu, żeby spojrzeć na to w ten sposób. To trwało latami. Ale to było z wielu względów, wygodne dla niej. Po pierwsze nie płaci się za paliwo, za ludzi. Ma się ludzi, którzy usługują. Ta ochrona była zdecydowanie nadwymiarowa - mówi Dziewulski.
Były policjant wylicza, że ochrona z bronią i samochodem to koszt nawet 1 tys. zł dziennie. Radą od doświadczonego eksperta jest obniżenie napięcia społecznego przez Pawłowicz. Uważa, że jeśli istnieje dla niej realne zagrożenie, to z pewnością otrzyma ochronę.
Przyszedł czas, że trzeba się rozliczyć z własnych zachowań. I wówczas, będziemy mieli chyba jasną sytuację. Nikt nie będzie próbował zakłócić spokoju pani Pawłowicz — kończy Dziewulski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.