Dochodzenie poprowadzi Jan Pickles, były zastępca policji i komisarz ds. kryminalnych policji Południowej Walii. Opiekunem śledztwa jest była zastępca komisarza ds. dzieci w Walii, Maria Battle. O wszczęciu śledztwa poinformował ksiądz Jan Rossey, przełożony opactwa na wyspie Caldey.
Będziemy zalecać upublicznienie ustaleń - zapewniła Maria Battle. Dodała też, że ks. Jan ma "wysłuchać wszystkich, których to dotyczy".
Podobnie jak wiele innych organizacji, w opactwie Caldey otrzymaliśmy informacje o ujawnieniach i zarzutach wobec członków wspólnoty monastycznej, dotyczące ich zachowania wobec dzieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nadal staramy się zapewniać bezpieczne środowisko i chronić wszystkich, którzy odwiedzają wyspę, mieszkają na niej lub pracują - zapewnia ks. Jan.
Rajska wyspa okazała się wyspą koszmarów
Wyspa Caldey jest pod wieloma względami wymarzonym miejscem na wakacje każdego dziecka. Ma pagórkowate krajobrazy, imponujące klify i białe piaszczyste plaże. Jednak ma mieć też mroczną historię, zawierającą takie rozdziały, jak molestowanie nawet trzyletnich dzieci.
Jednym z głównych walczących dziś o sprawiedliwość jest Kevin O'Connell. Miał sześć lat, kiedy zatrzymał się na wyspie wraz z rodzicami i rodzeństwem. Kolejny raz wrócił, gdy miał dziewięć lat i został wybrany na ministranta. Tym razem był sam.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Caldey z łodzi, wyglądało to jak raj, długa plaża pełna bawiących się i dobrze bawiących się dzieci - relacjonował.
Wtedy poznał ojca Tadeusza Kotika. Zakonnik częstował dzieci czekoladkami. Zawsze miał dookoła siebie liczne grono dzieci. Kevin wrócił na wyspę rok później. To wtedy, jak wspomina, został wykorzystany seksualnie. Wykorzystano też wówczas jego siostrę.
W 2018 r. O'Connell założył kampanię na rzecz ocalałych z wyspy Caldey. Zebrał wówczas 5 tys. podpisów pod petycją, wzywającą do wszczęcia publicznego śledztwa.
Pięćdziesiąt osób zgłosiło się i przyznało, że w Caldey padło ofiarą wykorzystywania seksualnego. Nigdy nie doczekali się sprawiedliwości, na jaką zasługują - mówił.
Tadeusz Kotik zmarł w 1992 roku, nie ponosząc żadnej kary za swoje występki.
W 2017 r. zakon cystersów wypłacił odszkodowania w ramach ugody pozasądowej sześciu ofiarom zakonnika - każdej po 9,5 tys. funtów.
Jedna z tych ofiar mieszkała na wyspie i miała zaledwie trzy lata, gdy po raz pierwszy została wykorzystana. Dziś chce pozostać anonimowa. Mówi, że po tamtych wydarzeniach, zdiagnozowano u niej zespół stresu pourazowego. Kobieta jest sceptyczna wobec wszczętego właśnie śledztwa.
To krok we właściwym kierunku, ale opłaca je i zarządza nim opactwo, więc (śledztwo - przyp.red.) nie jest zbyt niezależne - mówi w rozmowie z Mail Online.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.