Gdy Karolina wybrała się do Rossmanna, jej uwagę przykuły produkty z kolorowymi opakowaniami i zwracającymi uwagę hasłami w języku angielskim. Młoda kobieta była zaskoczona, gdy przeczytała perwersyjne, dość niesmaczne slogany i zorientowała się, że firma nazywa się Bio.teen, a więc, jak wynika z nazwy, jej oferta skierowana jest do nastolatków.
Tymczasem wśród haseł promujących kosmetyki znajdują się slogany takie jak "Make me wet", "Show me your dirties", "Sleep with me", MILF (ang. "mom I’d like to fuck" czy DILF (ang. "dad I'd like to fuck").
Przejęłam się tymi tekstami marketingowymi tylko dlatego, że są kierowane do nastolatek. Gdyby marka nazywała się bio.ADULT uznałabym, że po prostu targetują ludzi z mało wyrafinowanym poczuciem humoru. Ale nie mogę znieść myśli, że jakaś 14-latka pójdzie sobie kupić żel do mycia twarzy, a zobaczy slogan normalizujący ostry seks albo wysyłanie nudesów, który wpłynie na jej postrzeganie tych rzeczy jako jakiegoś standardu seksualności, do którego powinna aspirować — wyjaśniła klientka Rossmanna cytowana przez Interię.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najpierw Karolina podzieliła się swoimi spostrzeżeniami ze znajomymi. Potem sprawy potoczyły się szybko.
Bulwersujące zachowanie firmy
Gdy Karolina opublikowała zdjęcia kosmetyków na Instagramowych stories, do akcji wkroczyła firma Bio.teen. Niestety reakcja producenta była nie tylko nieprofesjonalna, ale i bardzo niesmaczna.
Zaczęło się od lajkowania i komentowania zdjęć Karoliny, np. takich, na których ma na sobie bikini. Potem osoby odpowiedzialne za profile w mediach społecznościowych firmy zaczęły kontaktować się z innymi osobami, które opublikowały u siebie stories Karoliny.
W wiadomościach pojawiły się absurdalne argumenty. Podkreślano, że kobieta krytykuje markę, podczas gdy sama publikuje w sieci zdjęcia w bikini.
Jak informuje portal Interia.pl, właściciel i CEO Bio.teen problemu nie dostrzega i zaznacza, że ''temat seksu nie powinien być piętnowany'', a ''ludzie mają prawo do edukacji seksualnej''.
Główną zasadą, którą się kierowaliśmy było to, aby nie tylko przynosić korzyści młodzieży, ale być odzwierciedleniem ich życia. Także pozwalając im na wyrażenie siebie, poprzez NIE, oraz głównie na wywołanie pozytywnych emocji, czyli TAK. Stąd narodziły się pomysły na chwytliwe hasła poszczególnych produktów — wyjaśnił właściciel marki.
Przekonujące? Nie dla sieci drogerii Rossmann, która podjęła decyzję o wycofaniu produktów marki Bio.teen ze sprzedaży.