Lucy Letby ponownie stanęła przed sądem. Była pielęgniarka została wcześniej skazana na karę bezwzględnego dożywocia za zabójstwo siedmiu noworodków i próbę morderstwa kolejnych sześciu dzieci. Zakończona właśnie sprawa dotyczyła usiłowania zabójstwa jednego z wcześniaków.
26-letnia wówczas Lucy Letby w pierwszych godzinach życia dziewczynki celowo wysunęła jej rurkę do oddychania. Zrobiła to maleńkiemu dziecku, które zmieściłaby się w otwartej dłoni zabójczyni. W ciągu następnych godzin próbowała to zrobić jeszcze dwa razy.
Jak wskazuje "Daily Mail" Przysięgli Sądu Koronnego w Manchesterze potrzebowali zaledwie trzech i pół godziny, aby wydać jednomyślny werdykt. Kobieta została uznana za winną zarzucanego jej czynu, choć ostateczny wyrok zapadnie w piątek 5 lipca. Letby wysłuchała werdyktu przysięgłych z kamienną twarzą, nie okazując przy tym żadnych emocji, podczas gdy bliscy dziecka nie byli w stanie powstrzymać łez.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po zakończeniu rozprawy stwierdzili, że świadomość, że pielęgniarka, która miała opiekować się ich córką, próbowała ją zabić, sprawiła im "niewyobrażalny ból". Rodzina podziękowała także ławie przysięgłych, policji, prokuratorom i świadkom medycznym, którzy stawili się na rozprawie.
Lucy Letby nadal nie przyznaje się do winy
34-letnia Lucy Letby zaprzeczyła stawianym jej w tej sprawie zarzutom. Nadal utrzymuje, że jest niewinna w każdym przypadku, za który została skazana. Zapewnia, że nigdy nie skrzywdziła żadnego dziecka znajdującego się pod jej opieką.
Sprawa niemowlęcia, w której zapadł teraz wyrok, była już przedmiotem obrad. Jednak wówczas ława przysięgłych nie była w stanie wydać werdyktu. Tym razem to się udało. Przysięgli nie mieli wątpliwości, że Letby jest winna, tym bardziej, że została przyłapana "praktycznie na gorącym uczynku" przez dr Raviego Jayaramego.
Personel medyczny miał poważne wątpliwości
Jak wskazywał dr Jayaram, w lutym 2016 r. na ich oddziale doszło do wielu niezwykłych incydentów z dziećmi. Analizując je, doszli do wniosku, że mają one związek z obecnością Lucy Letby. To było jedyne, co łączyło wszystkie te sprawy.
Siedziałem tam i – będę bardzo szczery – czułem się bardzo nieswojo. Oczywiście można powiedzieć, że jest to całkowicie irracjonalne, a mój wewnętrzny dialog brzmiał mniej więcej: "Przestań być głupi, zajmij się swoją pracą". Ale musiałam tam wejść, żeby się upewnić, że wszystko jest w porządku — relacjonował Jayaram.
Jego zeznania próbował podważyć obrońca Letby, wskazując, że gdyby faktycznie "przyłapał pielęgniarkę noworodkową "prawie na gorącym uczynku" na próbie morderstwa, podjąłby natychmiastowe działania, a nie "milczał" przez następne 14 miesięcy". Przysięgli nie dali jednak wiary tej argumentacji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.