Niezbyt długo Rosjanie cieszyli się na froncie z nowego systemu kontrbateryjnego 1K148 Jastreb-AW. W obwodzie chersońskim ich nowoczesny sprzęt został namierzony przez drony zwiadowcze, a potem zniszczony dwoma uderzeniami przez wyrzutnię HIMARS. Załoga tylko biegała w popłochu, ich "Jastrząb" poszedł z dymem.
Jeden taki zaawansowany pojazd kosztuje nawet 250 milionów dolarów.
Czytaj także: Zauważone w rosyjskiej bazie. Miały zmylić Ukraińców
To pierwszy taki sukces Sił Zbrojnych Ukrainy. Rosjanie kilka dni temu przyznali, że posłali "Jastrzębie" na front. Pełną tam niezwykle ważną rolę. Artyleria kontrbateryjna wykrywa i identyfikuje miejsca wystrzelenia rakiet oraz pozycje artylerii wroga. Kieruje w to miejsce ogień własnych systemów, likwidując zagrożenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
System rozpoznania artyleryjskiego 1K148 Jastreb-AW to najnowsze dzieło inżynierów z Rosji. Jego zaawansowane testy zakończono na przełomie 2021 i 2022 roku, uwzględniając specyfikę pola walki już podczas wojny w Ukrainie. Wraz z systemem 1Ł219 Zoopark-1 - od którego "Jastrząb" jest dużo skuteczniejszy - ma za zadanie wyszukiwać i likwidować artylerię ukraińską.
Na takie jednostki, osadzone zazwyczaj na podwoziach ciężarówek czy pojazdów pancernych, Ukraińcy polują od początku wojny.
Każdy zniszczony system ostrzegania i rozpoznania to większy komfort pracy dla własnej artylerii i mniejsze zagrożenie atakiem wroga. A przy okazji większy komfort walki w terenie dla innych jednostek, które Rosjanie mogli skutecznie namierzać. Nie poradzili sobie jednak z dronami zwiadowczymi, a te zrobiły swoje z zimną precyzją.
To mały sukces ZSU, ale jednak sukces. Rosjanie stracili nie tylko sprzęt oraz ludzi, ale też prawdziwy majątek wydany na nowoczesne uzbrojenie.
Wszystko działo się w obwodzie chersońskim, gdzie Ukraińcy bronią przyczółka w okolicach wsi Krynki i gdzie starają się utrzymać przeprawę przez Dniepr. Wiosną, gdy będą do tego możliwości, to stąd może pójść uderzenie w stronę Krymu, który oddalony jest o około 60 kilometrów. Na razie piechota morska twardo broni niewielkiej przeprawy.
Walka o utrzymanie pozycji na lewym brzegu Dniepru jest bardzo krwawa i zażarta.
Jeśli Ukraińcy wytrwają kolejne natarcia Rosjan, sami będą mogli spróbować kontrataku i poszerzenia przyczółka. Na razie transportują sprzęt i ludzi w okolice Krynek, a okupanci ściągają tam coraz to więcej wyposażenia. Także tego nowoczesnego, które ma dać przewagę armii Władimira Putina.
Jej cel jest jeden: wypchnąć przeciwnika aż za rzekę, w stronę Chersonia. Wówczas będzie im łatwiej się bronić i zabezpieczyć drogę na Krym, który jest kluczowy dla losów całej wojny.