Kot trafił do kliniki weterynaryjnej w Madrycie pod koniec kwietnia. Personel odkrył, że ma niewydolność serca, wysoką temperaturę i niski poziom płytek krwi, co oznaczało, że jego krew nie mogła prawidłowo krzepnąć. Cierpiał także na genetyczną wadę serca. Personel uznał, że jest mało prawdopodobne, aby wyzdrowiał. Z tego powodu podjęto decyzję o jego uśpieniu.
Zobacz także: Niespodziewana wizyta dzikiej kocicy
Weterynarz, który przeprowadził eutanazję kota, podejrzewał, że mógł cierpieć na koronawirusa. Eksperci przeprowadzili sekcję zwłok i odkryli, że w próbkach pobranych z jego nosa i przewodu pokarmowego faktycznie znajduje się wirus.
W domu występowały już przypadki koronawirusa. Według Ośrodka Badań nad Zdrowiem Zwierząt (CReSA) w Madrycie, kot przebywał w mieszkaniu rodziny, u której wykryto trzy przypadki choroby COVID-19. Zwierzę prawdopodobnie zostało zainfekowane przez człowieka, ale nie było w stanie przekazywać wirusa dalej.
Możliwość przenoszenia wirusa przez zwierzęta wciąż nie jest potwierdzona. Wiadomo jednak, że w domu, w którym mieszkał kot, przebywał także inny kot, który nie został zarażony.
Wirus ten jest niezwykle skuteczny w przenoszeniu z człowieka na człowieka, ale przenoszenie wirusa ze zwierzęcia na człowieka jest nadal bardzo wyjątkową sytuacją - mówił profesor Joaquim Segales z Ośrodka Badań nad Zdrowiem Zwierząt.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.