Nie był to najspokojniejszy z weekendów dla stołecznej policji. Oprócz otwarcia lokali gastronomicznych z piątku na sobotę, w niedzielę odbył się mecz Legii z Podbeskidziem. Ostatni w sezonie mecz ekstraklasy, pierwszy od długiego czasu z kibicami na trybunach.
Kibice po meczu udali się w stronę bulwarów wiślanych, gdzie policja musiała interweniować. Użyto gazu i pałek. W ruch poszły też kajdanki. Ale to nie było jedyne wyzwanie dla policjantów. Mieszkańcy miasta ruszyli do restauracji i knajpek, zapominając, że epidemia wciąż trwa.
Każda osoba decyduje, czy będzie przestrzegać norm. Niektórzy uznali, że zdjęcie obowiązku noszenia maseczek ochronnych na zewnątrz jest równoznaczne z przyzwoleniem na imprezowanie, a tak nie jest. Zdarzały się sytuacje, że były przekraczane przepisy i wtedy podejmowaliśmy interwencje. Były nakładane mandaty i kierowano wnioski o ukaranie sprawców do sądu - mówi o2.pl rzecznik Komendy Stołecznej Policji, nadkom. Sylwester Marczak.
Maciej, inny z policjantów pełniących służbę w Warszawie przekonuje, że z mieszkańcami nie było większych problemów i zachowywali się prawidłowo: w sklepach, w zamkniętej przestrzeni maski, na zewnątrz bez, tak jak nowe zasady nakazują.
Natomiast kibicom po wczorajszym meczu odbiło. Sypały się na nas butelki, petardy, odpalane były race. Trzeba było zdecydowanej szarży i środków przymusu. Skoro nie potrafią świętować po ludzku to trzeba ich rozganiać - dodaje.
Twarde liczby? Są
Statystyka musi się zgadzać - mówi o2.pl Marek*, policjant z Warszawy.
I faktycznie, przez dwa dni weekendowe nie brakowało interwencji.
Jeżeli chodzi o garnizon stołeczny, policjanci wykonali łącznie 320 kontroli z czego 71 zakończyło się mandatami i trzema wnioskami do sądów. Chodziło m.in. o niestosowanie się do nakazu stosowania maseczek i gromadzenia się osób - słyszymy w Biurze Prasowym Komendy Stołecznej.
"Pocałował asfalt, wyrwał dwa zarzuty"
A jak wygląda to w innych miejscach kraju? Różnie. Policjanci przekonują, że - jak zwykle w takich wypadkach - wiele zależy od człowieka.
U nas było spokojnie. Ale to mała mieścina, czapką można nakryć. Nic szczególnego się nie wydarzyło - mówi sierżant sztabowa z niedużej komendy powiatowej na Opolszczyźnie.
Marcin, policjant jednego z miast wojewódzkich na zachodzie kraju przekonuje, że możliwość zdjęcia znienawidzonych maseczek chyba nieco uspokoiła mieszkańców miasta, którego pilnuje.
Wydaje mi się, że od soboty jest trochę lepiej. Ludzie mogą wyjść z domów, choćby i do ogródków w knajpach. Nie muszą mieć maseczek na wolnym powietrzu. No i nie są już tak agresywni słownie - opowiada.
Nie wszędzie jednak było tak spokojnie. Piotr, funkcjonariusz OPI (ogniwo patrolowo-interwencyjne) z Małopolski twierdzi, że zdarzały się sytuacje, kiedy trzeba było użyć siły.
Taka sytuacja: kolega poszedł kupić kebab. No i spytał ludzi w kolejce kto ostatni. A typ do niego z pięściami: "j... się, p...e!". No i pocałował asfalt i wyrwał dwa zarzuty. A jak go legitymowaliśmy to okazało się, że był poszukiwany. Takie rodzynki się trafiały - opowiada.
Lekcja dla społeczeństwa? Niekoniecznie
Był to jednak weekend ważny dla zmęczonego pandemią społeczeństwa. Dr Leszek Mellibruda, psycholog społeczny, wykładowca Wyższej Szkoły Handlowej w Radomiu przekonuje, że dwa minione dni były bardzo istotne w wymiarze symbolicznym.
W większości dodało to ludziom optymizmu, nadziei. To był bardzo ważny, symboliczny moment. Dla niektórych to moment powrotu do normalności, inni ruszyli w Polskę. To były też dni historyczne, bo ludzie zaczęli uważać, że pandemia powoli się kończy - mówi w rozmowie z o2.pl.
Czy pandemia to dla obywateli Polski lekcja, z której wyciągną wnioski i zaczną myśleć bardziej wspólnotowo? W to dr Mellibruda powątpiewa.
Dominowały postawy lękowe, zorientowane na ochronę swojego dobra i dobra najbliższych, więc sytuacja ta nie nauczyła społeczeństwa większej dyscypliny w imię wspólnego dobra. Niektórzy się podporządkowali ale najczęściej z motywów osobistych, a nie ogólnospołecznych. Nie mam przekonania, że społeczeństwo en bloc wyciągnęło z tego ważną lekcję obywatelskości, przyczyniającą się do integracji społeczeństwa - kończy psycholog.
*imiona naszych rozmówców zmieniono
Szef resortu zdrowia Adam Niedzielski w piątek zaapelował do społeczeństwa, aby "cały czas pilnować się w przestrzeniach wewnętrznych" i nosić maseczki. W niektórych przypadkach minister zaleca także zasłanianie nosa i ust na zewnątrz:
Jeżeli widzicie państwo sytuację, że jest duże nagromadzenie ludzi, to też warto tę maseczkę założyć, żeby chronić siebie i oczywiście chronić innych - zaapelował Niedzielski podczas piątkowego spotkania z dziennikarzami w Rzeszowie