Ludzkie okrucieństwo nie zna granic. Ekostraż interweniowała w kolejnych przypadku bezdusznego potraktowania bezbronnego psa. Zwierzę zostało porzucone na pewną śmierć w bębnie zepsutej pralki, wyrzuconej na terenach leśnych w Łęgu (woj. dolnośląskie).
Pies porzucony w pralce. Ekostraż szuka zwyrodnialca
Piesek został odnaleziony przez przypadkowego spacerowicza. Mężczyzna usłyszał piski dochodzące ze zdezelowanego urządzenia, przykrytego metalową płytą. W bębnie pralki znajdowały się odchody, wskazujące, że zwierzę spędziło tam kilka dni.
Czworonóg natychmiast został zabrany do weterynarza. Lekarze stwierdzili, że to jeszcze szczeniak. Mimo młodego wieku nosił ślady zaniedbania i przemocy. Był wychudzony, a na głowie miał strupy.
Czytaj także: Weszli na posesję 31-latka. Złapali się za głowę
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Pies od razu to poczuł. Uratował rodzinę przed tragedią
Boi się człowieka, jego wzroku, dotyku, bliskości. Sika ze strachu i wtedy wpada w jeszcze większe przerażenie. Jesteśmy pewni, że nigdy w swoim krótkim życiu nie zaznał ciepła i serdeczności ze strony człowieka - Ekostraż poinformowała w poście na Facebooku.
Po nagłośnieniu sprawy z mediach społecznościowych ze służbami skontaktowały się osoby znające właściciela psa. Podobno kilka dni temu mężczyzna mówił im, że "musi coś zawieźć do Łęgu".
Piszecie, że niestety mamy rację, że pies nigdy nie był dobrze traktowany. Wskazujecie, że pies był wielokrotnie bity na oczach ludzi - niestety wtedy zostawiliście te obserwacje dla siebie samych - czytamy.
Ekostraż poinformowała o sprawie prokuraturę i wraz z prawnikami przygotowuje się już do "batalii prawno-karnej" o sprawiedliwość dla skrzywdzonego pieska. Pies na szczęście jest już bezpieczny, a organizacja zbiera pieniądze na jego leczenie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.