"Dziś o godz. 20.50 w Żelechowie na ulicy Długiej 10 ksiądz chciał zabić mnie, mojego syna i kierowcę drugiego auta" - od tak dramatycznych słów zaczyna się wpis w mediach społecznościowych zamieszczony przez panią Paulinę.
Do wypadku doszło we wsi Żelechów w czwartek 16 marca i jak podała policja, była to kolizja. Nietrzeźwy kierowca seata zderzył się z hondą, następnie wjechał w zaparkowany samochód. Jak podaje straż pożarna w rozmowie z Gazetą Wyborczą, kierowca uszkodził też ogrodzenie.
Czytaj także: Pijany niedźwiedź wymagał pomocy. Nagranie podbija sieć
Hondą kierowała pani Paulina, która tego wieczoru podróżowała z dzieckiem. Kobieta jak i świadkowie wypadku od razu zidentyfikowali kierowcę samochodu, który spowodował kraksę. Okazało się, że jest nim wikary z pobliskiej parafii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak udało się ustalić dziennikarzom "Super Expressu", po przebadaniu przez służby alkomatem ksiądz miał ponad dwa promile w wydychanym powietrzu. Sytuacja wzburzyła mieszkańców i jak donosi "GW", na ulicy prawie doszło do samosądu.
Wzburzenia nie kryje też uczestniczka wypadku, pani Paulina. "Ksiądz, który uczy nasze dzieci, jeździ pijany samochodem. Jeszcze chciał uciec z miejsca wypadku, a przestraszony po zabraniu kluczyków bezczelnie przesiadł się na miejsce pasażera" - relacjonuje.
Oprócz uszkodzeń samochodów w zdarzeniu nie ucierpiał żaden z kierujących ani pasażerów. Jednak pod postem pani Pauliny nie brakuje gorzkich komentarzy innych mieszkańców Żelechowa
"Wstyd proszę KSIĘDZA zachowanie godne pogardy" - pisze jeden z komentujących, a ktoś inny dodaje z przekąsem: "Widać wino mszalne miało wielką moc".