Właściciel roweru opowiedział policjantom, że zostawił pojazd oparty o latarnię nieopodal rzeki. Jak relacjonuje rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Piszu, na szczęście dla policjantów i zgłaszającego, miejsce znajdowało się w zasięgu kamery monitoringu.
Zgłosił kradzież roweru. Tajemnica rozwiązana dzięki monitoringowi
Funkcjonariusze zabezpieczyli i przejrzeli nagrania z miejskiego monitoringu. Liczyli, że na taśmie uchwycono moment kradzieży roweru. Ku zaskoczeniu policjantów okazało się, że pojazd samoistnie przechylił się, a następnie wpadł do rzeki.
Przeczytaj także: Podlasie. Szukali jej dwa dni. Okazało się, że była w lesie
Policjanci poinformowali właściciela roweru, co naprawdę stało się z jego własnością. Na szczęście dla autora zgłoszenia udało mu się odzyskać pojazd – już następnego dnia wydobył go z rzeki.
Przeczytaj także: Nie zatrzymał się do kontroli. Policjanci ruszyli w pościg za oplem
Ostatecznie nikomu nie postawiono zarzutów w sprawie. Nagranie z monitoringu potwierdziło, że rower nie został skradziony, a jego właściciel nie zdawał sobie sprawy, co naprawdę stało się z pojazdem.
Przeczytaj także: Błagała policję o pomoc. Na miejscu funkcjonariusze mocno się zdziwili
Jak podkreśla rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Piszu, monitoring został zainstalowany w miejscu "kradzieży" roweru dopiero niedawno. Jednak jego obecność znacznie przyczyniła się do zmniejszenia liczby przypadków wandalizmu, zakłócania porządku publicznego czy niszczenia mienia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.