Według ekspertów, populacja szczurów odnotowała ogromny, 25 proc. wzrost od czasu wprowadzenia globalnego lockdownu. Deratyzatorzy twierdzą, że ochłodzenie, które przyniosła "Besta ze Wschodu 2”, długotrwałe lockdowny i gromadzenie zapasów żywności stworzyły idealne warunki dla rozmnażania się gryzoni.
Czytaj także: Świat wstrzymał oddech. Śmiertelność wynosi 90 procent
Plagi szczurów związane z pandemią
Populacja szczurów w Wielkiej Brytanii wzrosła do "poziomu biblijnego” ze 120 milionów w 2019 roku do 150 milionów w zeszłym roku – mówią brytyjscy dezynsektorzy. Ogromna plaga gryzoni dotknęła także m.in. Madryt. Istnieją obawy, że szczury rozwinęły odporność na trucizny i powszechne metody zwalczania szkodników, które stają się mniej skuteczne.
Infestacje opanowują stopniowo większość krajów. Czynnikiem sprzyjającym rozprzestrzenianiu się szczurów są m.in. opuszczone z powodu obostrzeń budynki komercyjne. Szczury musiały przystosować się do nowego świata. Zamknięcie restauracji oznacza mniej jedzenia na ulicach, więc gryzonie zaczęły się przenosić się do pustych nieruchomości i domów.
Szczury na polskich ulicach
O problemie plag szczurów informują także mieszkańcy polskich miast, m.in. Warszawy, Lublina i Wrocławia. Zwierzęta te wchodzą do mieszkań, przegryzają stropy i kable, co grozi zwarciem. Mogą także przenosić różne choroby, takie jak choroba Weila, gorączka krwotoczna i szczurzy tyfus plamisty.
Jak ograniczyć plagę szczurów? Aby zmniejszyć ryzyko infestacji w naszych domach, starajmy się segregować śmieci, zamykać klapy od śmietników, a resztki jedzenia wrzucać do odpowiednich kontenerów. Oprócz tego nie dokarmiajmy ptaków resztkami – szczury wyczują pożywienie i zbliżą się do naszych domostw.