Niebawem rozpoczną się wspólne ćwiczenia wojskowe Rosji i Białorusi. Noszą one nazwę Allied Resolve 2022 i zdaniem analityków mogą być zapowiedzią wspólnej rosyjsko-białoruskiej inwazji na Ukrainę. Scenariusz potencjalnego ataku opisał kilka dni temu były włoski wojskowy, od kilku lat mieszkający na Ukrainie.
Czytaj też: Tak Putin może zaatakować Ukrainę. Schemat wojny
Na ćwiczenia Białorusini powołali także żołnierzy rezerwy. Według białoruskiego niezależnego portalu "Nasza niwa", wojskowe biura poborowe zaczęły rozsyłać powołania do oficerów rezerwy wojskowej. Na stronie białoruskiego MON nie ma jednak żadnych informacji o wezwaniu rezerwistów.
Zdaniem Konrada Muzyki z Rochan Consulting, niepokojąca jest skala poboru na ćwiczenia. Ma być ona większa, niż podczas ubiegłorocznych ćwiczeń ZAPAD, kiedy wezwano na manewry tylko batalion zmechanizowany.
Niepokój wzbudza także liczba żołnierzy rosyjskich, którzy przybywają na Białoruś. Może być ich, według ostrożnych szacunków, około 20 tysięcy. Gdyby ziścił się najczarniejszy scenariusz i doszło do wybuchu wojny, to mogliby oni posłużyć do ataku na północ Ukrainy, w ramach operacji "Kijów", mającej zniszczyć najważniejsze jednostki wojskowe na północy kraju oraz odciąć i zająć ukraińską stolicę.
Tymczasem do pomocy Ukrainie włączyła się także Polska. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch poinformował w poniedziałek, że nasz kraj przekaże Ukrainie partię amunicji. Według portalu ZBiAM (Zespół Badań i Analiz Militarnych) mogą to być pociski do granatników RPG-7, amunicja do armat przeciwlotniczych, a być może przeciwpancerne pociski kierowane Javelin.