Wszystko wydarzyło się pod koniec 2019 roku. To właśnie wtedy kobieta z Pomorza pracująca w branży kosmetycznej została zwolniona z pracy, ponieważ - jak twierdził pracodawca - nie było efektów w realizacji celów sprzedażowych. Kobieta postanowiła odwołać się ustawowym terminie i zażądała przywrócenia na stanowiska oraz wynagrodzenia za okres, gdy nie miała pracy.
Co ciekawe, tuż przed terminem rozprawy, czyli w czerwcu 2021 roku, powiedziała swojemu szefowi, że w okresie wypowiedzenia była w ciąży. Jak dodaje "Rzeczpospolita", powołała się na bezwzględną ochronę takiego pracownika.
Pełnomocnik pracodawcy argumentował, że nowe okoliczności wypłynęły po ponad roku od zwolnienia i według niego nie powinny zostać uwzględnione. Innego zdania był Sąd Rejonowy w Gdyni, który orzekł na korzyść kobiety i przywrócił ją na stanowisko na dotychczasowych zasadach. Jak wskazuje "Rzeczpospolita" dla ochrony kobiety w ciąży nie jest ważny termin wykazania powyższej okoliczności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawę do Sądu Najwyższego skierował Sąd Okręgowy, który miał wątpliwości w tej kwestii.
17 października w tej sprawie wypowiedział się również Sąd Najwyższy, który wydając orzeczenie zakończył spór. Sędziowie podtrzymali orzeczenie gdyńskiej instytucji i uznali, że kobieta może "korzystać z bezwzględnej ochrony przed zwolnieniem także wtedy, gdy poinformuje o swoim stanie pracodawcę z dużym opóźnieniem".
Gdy otrzymał on informację, że pracownica była w ciąży mógł uznać powództwo. Nie musiał się dalej z nią sądzić. Jeżeli firma decyduje się na toczenie batalii sądowej z pracownikiem o którym wie, że podlega szczególnej ochronie przed wypowiedzeniem i zna konsekwencją przegranej, tj. zasądzenie wynagrodzenia za czas pozostawania bez pracy to robi to na własną odpowiedzialność - cytuje "RZ" sędzię Romualdę Spyt.
Sąd zasądził wypłatę kobiecie pensji od momentu, gdy pracodawca dowiedział się o ciąży.
Czytaj więcej: Kamery nagrały go w tramwaju. Znasz? Dzwoń po policję