Do wybuchu w kamienicy przy ul. Kraszewskiego 12 w Poznaniu doszło w nocy z soboty na niedzielę (24/25 sierpnia). Strażacy próbowali gasić pożar w piwnicy. W pewnym momencie doszło do dwóch eksplozji. W wyniku zdarzenia 11 strażaków zostało rannych. Dwóch kolejnych było poszukiwanych. Niestety, jak się później okazało, obaj zginęli w wyniku zdarzenia.
Ofiarami wybuchu w Poznaniu byli ogn. Patryk Michalski oraz ogn. Łukasz Włodarczyk.
Co istotne, strażacy otrzymali informację o pożarze dzięki reakcji mieszkańca. Jak podaje TVN 24, czujka pożarowa została wzbudzona na trzecim piętrze. Właściciel mieszkania zszedł do piwnicy, po czym wezwał straż pożarną. Dzięki temu mieszkańcy szybko ewakuowali się z budynku. Po wybuchu strażacy walczyli, aby pożar nie rozprzestrzeniał się na inne budynki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niestety, w niedzielę znaleziono ciała strażaków. Zginęli, ratując życie innym. Gdyby nie ich bohaterska postawa, rozmiary tragedii byłyby prawdopodobnie jeszcze większe. Mógł pomóc też specjalny czujnik, którego zabrakło w kamienicy.
Tragedia w Poznaniu. Mieszkańcy ruszyli po czujniki?
Zapytaliśmy przedstawicieli poznańskich firm, czy po wypadku ludzie chętniej zaopatrują się w proste i skuteczne urządzenia, dzięki którym w przyszłości można będzie uniknąć podobnych tragedii. Oto ich odpowiedź.
Nie ma zwiększonego zainteresowania. Mamy jedno zamówienie dotyczące instalacji przeciwpożarowej, ale nie ma większego ruchu - mówi nam Mikołaj Meissner, kierownik ds. sprzedaży w jednej z poznańskich firm.
Jak przyznaje, większym zainteresowaniem czujniki zaczynają się cieszyć przed zimą, kiedy zaczynają działać piece gazowe.
Czujniki działają w różny sposób. Jedne zaczynają wyć po wykryciu dymu, inne przekazują informację do telefonu lub do sygnalizatora alarmu, który zaczyna wyć. Mogą też korzystać z komunikacji wizualnej, która sygnalizuje zagrożenie poprzez miganie. Wszystko zależy od systemów, jakie się chce zakupić - mówi Meissner pytany o to, jak działa taki czujnik.
Pojawiły się nawet postulaty, by czujniki były instalowane w budynkach obowiązkowo.
Dobrze by było, gdyby każdy taki czujnik miał, ale wszystko zależy od przeciętnego Kowalskiego. Nie każdego stać na taki wydatek. Poza tym raczej nikt nie będzie nikomu wchodził do domu, by sprawdzić, czy taki czujnik będzie zainstalowany - twierdzi nasz rozmówca.
Jacek Mroczkowski jest z kolei prezesem jednej z firm sprzedających systemy alarmowe w Poznaniu. Jego przedsiębiorstwo zajmuje się ochroną przeciwpożarową od 1992 roku.
Na razie zwiększonego ruchu wśród klientów nie ma. Spodziewam się, że jednak będzie, bowiem historia z Poznania jest obecna w mediach i kwestia związana z czujnikiem jest mocno nagłośniona. Z tego, co czytałem w mediach, w tym przypadku zadziałał czujnik tlenku węgla, który stosuje się do wykrycia czadu. To też jest związek chemiczny, który powstaje przy spalaniu, więc czujnik też zareaguje - mówi nam prezes Mroczkowski.
Nasz rozmówca apeluje o to, aby instalować czujniki w domach czy mieszkaniach.
Nie jest to droga sprawa, a może komuś uratować życie. W tym przypadku na pewno tak się stało. Gdyby nie ta szybka reakcja, Ci ludzie nie byliby tak szybko ewakuowani. To był środek nocy. Zanim się ktoś zorientuje, że jest pożar w piwnicy, drogi ewakuacji prawdopodobnie zostałyby odcięte. Wtedy jest duży problem, bo trzeba wyciągnąć ludzi przez balkony. Efektywność takiej akcji jest dużo mniejsza - przyznaje Jacek Mroczkowski.
Strażacy z Poznania apelują: Kupujcie czujki
Również strażacy apelują do obywateli zakup czujników dymu. - Pamiętajmy, że to osoba, która miała czujkę dymu w tej kamienicy przy ul. Kraszewskiego, zaalarmowała pozostałych mieszkańców, mogli się ewakuować – ta osoba naprawdę uratowała życie tym ludziom - mówiła bryg. Lucyna Rudzińska z zespołu prasowego Wielkopolskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP w Poznaniu.
W momencie załączenia się alarmu czujki, już to powinno być dla nas sygnałem, że coś się dzieje. Jeżeli mieszkamy z innymi osobami, jeżeli jest to budynek wielorodzinny, alarmujemy te osoby, wychodzimy, bez względu na to, czy nam się może wydawać, że to alarm fałszywy. Lepiej wyjść i być bezpiecznym, niż zostać w pomieszczeniu i stracić życie albo doznać poważnych obrażeń - dodała Rudzińska.
Ta kwestia wywołała również reakcję w mediach społecznościowych. Po zdarzeniach przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu strażacy zachęcają także do udziału w akcji, która zwraca uwagę na to, jak ważne dla bezpieczeństwa jest posiadanie w domu czujki dymu. W ramach akcji zdjęcie czujki – już posiadanej lub dopiero kupionej – można opublikować z oznaczeniem #DlaŁukaszaIPatryka – to imiona bohaterów, którzy oddali życie na służbie.