Donald Trump mówił, że zakończyć wojnę Rosji z Ukrainą w okolicach trzeciej rocznicy wybuchu konfliktu. W tym celu planuje spotkać się z Władimirem Putinem w Rijadzie. Czy i jaką rolę w negocjacjach odegra Korea Północna, której żołnierze trafili na front? Tłumaczy dr Nicolas Levi, adiunkt w Instytucie Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych Polskiej Akademii Nauk, autor i współautor 9 książek o Korei Północnej, m.in. "Byłem północnokoreańskim dyplomatą".
Marcin Lewicki: Czy Korei Północnej również zależy na tym, żeby wojna między Rosją i Ukrainą zakończyła się możliwie szybko?
Dr Nicolas Levi: Wręcz przeciwnie. Korea Północna dąży do tego, aby ten konflikt trwał jak najdłużej. Dzięki obecności na froncie reżim dostaje wsparcie finansowe, sprzedaje broń władzom rosyjskim. Zaletą dla Korei Północnej jest również to, że reżimowi żołnierze nabierają doświadczenia na froncie. To nie tylko zwykli wojskowi, ale też oficerowie Koreańskiej Armii Ludowej, którzy są obecni w Ukrainie i w rejonie obwodu kurskiego. Wiemy, że nawet 10 wysoko postawionych oficerów północnokoreańskiej armii może tam stacjonować na stałe. Z tego względu zakończenie konfliktu nie leży w interesie Korei Północnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Korea Północna wchodziła do konfliktu z jakimś celem. Chciała coś ugrać. Czy teraz Kim Dzong Un będzie próbował ugrać coś na negocjacjach między USA i Rosją ws. zakończenia wojny z Ukrainą?
Konflikt Ukrainy i Rosji zacieśnia współpracę między Kremlem i Pjongjangiem. Tworzy wręcz kooperację z władzami rosyjskimi, także na tle ekonomicznym. Im dłużej będzie to trwało, tym lepiej dla reżimu pod względem finansowym i wojskowym. Korea Północna traci jednak wizerunkowo. Co Korea Północna może zyskać? Powrót do rozmów. Na ten moment nie ma rozmów bezpośrednich między wyznaczonymi przedstawicielami USA i świata zachodniego z Koreą Północną. Rozmowy zostały zakończone za czasów prezydentury Joe Bidena. Donald Trump może wrócić do tych rozmów, jeżeli zakończy konflikt w Ukrainie. Nie dlatego, że darzy sympatią przywódców Korei Północnej. Trump chce udowodnić, że potrafi rozmawiać.
Poza tym jednak, że władze w Pjongjangu będą dążyły do rozmów z USA, Korea Północna nie będzie miała specjalnego udziału w tych negocjacjach. Państwo to jest wykonawcą, a nie - pomysłodawcą. Nie gra roli podmiotu. Gra wyłącznie na przedłużenie konfliktu.
Trump stanie się światowym negocjatorem?
Na temat Donalda Trumpa mówi się wiele. Zgadzam się, że to nieprzewidywalny i nie do końca szanowany lider. Uważam, jednak, że rozmowy z Władimirem Putinem czy Kim Dzong Unem pozwolą na uspokojenie sytuacji międzynarodowej. Spójrzmy na kwestię relacji władz Korei Północnej i Południowej. Jeżeli Donald Trump zacznie rozmawiać z Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną, relacje między Kim Dzong Unem i władzami w Seulu mogą się uspokoić. W czasie ostatniej odwilży w trakcie pierwszej kadencji Trumpa działania reżimu bardzo się uspokoiły. Być może teraz będzie podobnie.
To jak mogą wyglądać ewentualne relacje krajów zachodnich i Rosji z reżimem północnokoreańskim po ewentualnym zakończeniu konfliktu Rosji i Ukrainy?
Wiemy teraz, że Korea Północna może odgrywać pełnoprawną rolę na arenie międzynarodowej. Może stać się aktorem - może nie bezpośrednim, pierwszoplanowym, ale pośrednim już owszem. Jest w stanie brać udział w konfliktach na arenie międzynarodowej. Wiemy też z drugiej strony, że ta sama armia północnokoreańska nie wysyła na front dobrze wyszkolonych oficerów z doświadczeniem, a osoby bez kwalifikacji. To odbija się na wizerunku Korei Północnej.
Jeżeli chodzi o przyszłość, to być może niektóre kraje zechcą zakupić północnokoreańską broń i tamtejszą technologię wojskową. Rządy takich krajów bacznie obserwują, jak działa taka broń, jakie są jej skutki i siła rażenia. Niestety, dla Korei Północnej wojna w Ukrainie to okienko wystawowe i operacja marketingowa.
Czy Donald Trump może próbować wciągnąć Koreę Północną w gry negocjacyjne? Będzie chciał poruszyć sprawę tego kraju przy stole negocjacyjnym?
Ja osobiście nie byłbym zaskoczony, gdyby tak było. Wszystko zależy od opinii doradców prezydenta Trumpa i tego, czy się ich posłucha. Wiele zależy też od obranej koncepcji negocjacji. Stany Zjednoczone mogą mieć różne pomysły na zakończenie wojny. Część może uwzględnić plan na rozlokowanie wojsk Korei Północnej.
Przykład? Na zachodzie Ukrainy mogą stacjonować siły pokojowe złożone z sojuszników zachodnich, a na wschodzie - z rosyjskich np. właśnie m.in. z Korei Północnej. To mógłby być plan porównywany do wojny koreańskiej, gdzie po 1953 roku, po obu stronach barykady stacjonowały wojska bloku sowieckiego i kapitalistycznego. Dziś jednak trudno wyrokować, jaką koncepcję negocjacyjną przyjmie obóz Donalda Trumpa.
Władimir Putin będzie chciał na ewentualny koniec wojny wykorzystać obecność wojsk Korei Północnej? Czy może narzucić Kimowi, aby wysłał na front większą liczbę żołnierzy?
Wiele zależy od tego, jak długo ten konflikt będzie trwał. Jeżeli będzie trwał w nieskończoność, jest to możliwe. W takim przypadku obecność Koreańskiej Armii Ludowej będzie być może rozszerzana. Jeżeli z kolei konflikt się skończy, ewentualnie północnokoreańskie wojsko może stacjonować na terenie linii demarkacyjnej. Ja nie widzę tu innej roli.
Czytaj także: Ostra ocena Trumpa. "Przeszedł na rosyjskie pozycje"
Żołnierze wrócą do Korei Północnej, jakby nic się nie stało?
Ich już za wielu tam nie ma. Wiadomo, że zmarło już parę tysięcy wojskowych. Armia może być wycofana do Korei Północnej albo będzie szkolić się np. na terenie obwodu kurskiego. To może być element przygotowania do ewentualnej ponownej inwazji na Ukrainę.
Rozmawiał Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl