Do przerażającego zdarzenia doszło 6 sierpnia w Boliwii. Víctor Hugo Mica Alvarez udał się na inkaski festiwal Pachamamy (Matki Ziemi), który odbywał się w mieście El Alto. Podczas zabawy 30-latek bardzo dużo wypił.
Obudził się w trumnie
Alvarez, w rozmowie z lokalnymi mediami, powiedział, że po kilku piwach stracił przytomność. Po jakimś czasie przebudził się, ale nie mógł w żaden sposób się poruszyć. Wtedy zrozumiał, że leży w trumnie.
Wczoraj wieczorem przed wejściem poszliśmy tańczyć. A potem już nie pamiętam. Jedyne, co pamiętam, to to, że myślałem, że jestem w łóżku, chciałem wstać, żeby oddać mocz, ale nie mogłem się ruszyć. Pchnąłem trumnę i udało mi się stłuc szybę, którą miała trumna - relacjonuje mężczyzna.
Czytaj także: Polsat w żałobie. Nie żyje Elżbieta Kusz
Mężczyzna przebudził się w mieście Achacachi, które jest oddalone od El Alto o ponad 80 km. Alvarez jest przekonany, że wszystko zostało wcześniej zaplanowane, a on jest ofiarą przestępstwa. Álex Magne, który znalazł Alvareza wędrującego po ulicy, powiedział, że ten był cały pokryty cementem i ziemią.
Alvarez zgłosił się na policję, ale nie przyjęto jego zgłoszenia. Funkcjonariusze stwierdzili, że historia nie jest prawdziwa, a Victor Hugo wymyślił ją pod wpływem alkoholu. Mężczyzna zgłosił się do mediów.
30-latek wierzy, że miał zostać "sullu", czyli ofiarą składaną bogom. Dawniej na święto Pachamamy składano ofiary z ludzi, najczęściej małych dzieci. Praktyk tych zabroniono po przejściu Boliwii na chrześcijaństwo. Matkę Ziemię zaczęto także utożsamiać z Maryją. Niektórzy wierzą jednak, że część dawnych obrzędów jest nadal wykonywana.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.