Pani Krystyna, 73-letnia pacjentka Szpitala im. Rydygiera w Krakowie, zmarła po zażyciu siedmiu tabletek przeznaczonych dla innego pacjenta. Rodzina zmarłej zabezpieczyła dokumentację medyczną, z której wynika, że chorej na grypę kobiecie podano silne leki psychotropowe.
Rodzina zmarłej twierdzi, że personel zlekceważył ich sygnały o pogarszającym się stanie zdrowia 73-latki. Synowie pani Krystyny są przekonani, że tej śmierci można było uniknąć, gdyby w porę podjęto odpowiednie działania.
Jak relacjonował syn pani Krystyny w rozmowie z programem "Uwaga!" TVN, pani Krystyna rozchorowała się 9 grudnia. Dwa dni później trafiła do krakowskiego szpitala, gdzie zdiagnozowano u niej grypę. Choć już po kilku godzinach kobieta poczuła się lepiej, lekarze postanowili profilaktycznie pozostawić ją na obserwacji. Później okazało się, ta decyzja miała opłakane skutki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pani Krystyna dopiero po fakcie zorientowała się, że podano jej leki innego pacjenta - gdy odkładała kubeczek po lekach na szafkę, zauważyła, że widnieje na nim nazwisko mężczyzny. 73-latka zdążyła zadzwonić do bliskich i powiedzieć im, że doszło do pomyłki. Miała też zwrócić uwagę personelowi, ale - jak przekonują synowie kobiety - została zlekceważona.
Bliscy pani Krystyny twierdzą, że próbowali interweniować. Na próżno. Jeszcze tego samego dnia u 73-latki doszło do zatrzymania akcji serca.
Nie podjęto żadnej próby ratowania mamy, zlekceważono nasze sygnały, że z mamą dzieje się coś niedobrego. Tej śmierci według nas można było zapobiec – przekonują synowie pani Krystyny w rozmowie z "Faktem".
Fatalna pomyłka w krakowskim szpitalu
Prokuratura Rejonowa Kraków Nowa Huta prowadzi śledztwo w sprawie śmierci pacjentki. W szpitalu wszczęto wewnętrzne postępowanie, a pielęgniarka odpowiedzialna za pomyłkę została zwolniona dyscyplinarnie. Izba Pielęgniarek i Położnych w Krakowie również bada okoliczności zdarzenia.
Mimo że pacjentka powiadomiła rodzinę, a rodzina próbowała zaalarmować personel, pielęgniarka zataiła okoliczności pomyłki i zbagatelizowała skutki swojego błędu. Nie podjęto działań, które mogłyby uratować życie pacjentki. W mojej ocenie pielęgniarka zachowała się skrajnie nieetycznie – komentuje Jolanta Budzowska, radczyni prawna reprezentująca rodzinę zmarłej, cyt. przez "Fakt".
Rzeczniczka szpitala, Edyta Przybylska, zapewnia, że placówka dąży do wyjaśnienia wszystkich okoliczności tragedii, a po śmierci pacjentki wprowadzono działania wyjaśniające i dyscyplinujące.
Bliskim pani Krystyny zależy przede wszystkim na wyjaśnieniu tego, co wydarzyło się feralnego dnia. Czasu cofnąć się nie da.