Mike Wooten z Franklin w Karolinie Północnej nie ukrywał zdziwienia, gdy w jego dom uderzył duży, niezidentyfikowany obiekt. Początkowo Amerykanin był przekonany, że na jego dachu leży zdechły ptak, który padł po zderzeniu z oknem.
Jak opisuje amerykańska stacja ABC News, w jego dom uderzył jednak obiekt z kosmosu. Przedmiot, który ma około 38 cm długość, 10 cm szerokości i kilogram wagi przypominać miał "część samochodową".
Okazuje się, że to niepierwsze takie znalezisko w ciągu ostatnich kilku dni. Kilka dni przed zdarzeniem we Franklin, podobny (ale cięższy i większy) przedmiot spadł w okolicach oddalonego o 65 km hrabstwa Haywood.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
NASA nie komentuje zdarzenia. Ekspert mówi o fragmencie statku SpaceX
Mike Wooten uważa, że tajemniczy przedmiot spadł z kosmosu. W opinii Amerykanina, to fragment statku SpaceX, zbudowanego we współpracy firmy Elona Muska z agencją NASA.
Opinię mieszkańca Karoliny Północnej potwierdza astronom i astrofizyk, Jonathan McDowell. Naukowiec twierdzi, że obydwa elementy mogą pochodzić ze statku, który został wystrzelony w kosmos w sierpniu zeszłego roku.
Ekspert uważa, że mniejszy i większy obiekt mogły stanowić całość, ale rozdzieliły się po wejściu w atmosferę. Informacji tych nie potwierdza jednak ani NASA, ani firma SpaceX.
Czytaj także: Potężny pożar w Zakopanem. Wielka łuna ognia na Podhalu
Tego typu znaleziska naukowcy określają jako "kosmiczne śmieci". Stanowią one zagrożenie dla czystości kosmosu, ale mogą też stanowić problem na ziemi. Niekontrolowane uderzenie takich odpadów jest w stanie doprowadzić do poważnej w skutkach katastrofy.