Cała sytuacja miała miejsce przed kilkoma dniami, gdy autorka profilu "Za tęczowej szyby", na którym opisuje codzienność osoby w spektrum autyzmu wybrała się po zakupy do jednego ze sklepów sieci Lidl.
Ponieważ w sklepie było zbyt głośno, zdecydowała się założyć słuchawki, co nie spodobało się jednej z pracownic sklepu.
"Stoję przed lodówkami i staram się wybrać co bym chciała zjeść na kolację. Nagle czuję szturchnięcie w ramię, odwracam się zdejmując jednocześnie słuchawkę i widzę panią z obsługi z tym takim paleciakiem" - opisuje zdarzenie Pola, autorka bloga.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dalej blogerka opisuje, jak przepuszcza kobietę, jednak ta postanawia skomentować całą sytuację. "W sklepie się zdejmuje słuchawki! Ja krzyczeć nie będę, ta młodzież to nawet zakupów bez słuchawek w uszach zrobić nie może" - słyszy za plecami dziewczyna.
Takie sytuacje odbierają mi mowę. Zakupy dokończyłam ze łzami w oczach, cokolwiek powiedzieć byłam w stanie dopiero po minięciu kas - napisała Pola i dodała, że pracownik sklepu do którego zwróciła się ze skargą polecił jej załatwić tę sprawę przez internet.
Pola oznaczyła więc sieć handlową w publicznym poście opisując całą sytuację i zapytała wprost:
Hej Lidl Polska, czy wasze deklarowane poprzez ciche godziny wsparcie dla osób autystycznych kończy się wraz z ich zakończeniem?
Dalej tłumaczy, że jako osoba w spektrum autyzmu ma nadwrażliwość na dźwięki, z którą radzi sobie poprzez słuchawki i muzykę. "Pozwala mi to kontrolować bodźce jakich doświadczam" - tłumaczy.
Post blogerki wywołał prawdziwą burzę w sieci i spotkał się z różnym odbiorem. Niektóre z komentujących osób zauważają, że pracownica musi przestrzegać przepisów BHP, a przecież swoich problemów klientka nie miała wypisanych na twarzy.
Ktoś inny zauważa, że problem jest systemowy, bo sklepy są zbyt głośne i są szkodliwym środowiskiem dla wielu osób, także tych bez problemów z neurotypem.
Nie musiałabym iść w słuchawkach, gdyby w sklepie nie atakowałyby mnie głośne komunikaty i muzyka, a pani nie byłaby tak zmęczona - zauważa Pola i dodaje:
"Sklepy będą puszczać głośną muzykę, bo im się to opłaca. Bo rozdrażniony i rozkojarzony klient to klient, który będzie bardziej skłonny podejmować pochopne decyzje zakupowe".
W tej sprawie zwróciliśmy się do Lidla z prośbą o komentarz. Czekamy na odpowiedź.