Eksperci alarmują, że jesteśmy coraz bliżej szczytu czwartej fali koronawirusa. Mimo że dotknie on głównie osoby niezaszczepione, dzienna liczba zakażeń wzrasta. W piątek zarówno w Warszawie, jak i na Mazowszu odnotowano najwięcej zakażeń koronawirusem od kwietnia tego roku.
Coraz mniej maseczek w komunikacji miejskiej
Mimo dramatycznych danych, coraz mniej pasażerów w komunikacji miejskiej stosuje się do obowiązku zasłaniania nosa i ust. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało większe kontrole policji.
Wykonujemy zadania związane z egzekwowaniem obostrzeń podczas pandemii. Policjanci reagują na zgłoszenia o tym, że ktoś nie ma maski zakrywającej usta i nos, albo sami podejmują interwencje - informuje "Gazetę Wyborczą" młodsza aspirant Natalia de Laurans, rzeczniczka komisariatu policji w Metrze Warszawskim.
Nawet 500 zł mandatu za brak maseczki
Według niej w październiku było ok. 700 takich kontroli, a od początku listopada - 260. Teoretycznie za brak maski zakrywającej usta i nos podczas podróży komunikacją miejską grozi nawet 500 zł mandatu albo wezwanie do sądu. Wysokość i rodzaj kary zależą jednak od zachowania osoby kontrolowanej.
Jeśli obywatel stwierdzi, że zwyczajnie się zapomniał i od razu wkłada maskę, interwencja może się skończyć pouczeniem - mówi "Wyborczej" Natalia de Laurans.
Przewoźnicy nie mogą wymagać od pasażerów maseczek na twarzy
Tomasz Kunert, rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego, zastrzega, że przewoźnicy nie są upoważnieni do egzekwowania nakazu podróżowania w maseczkach. Mogą tylko zwracać uwagę na ich brak, a kontrolerzy biletów czasem wręczają je pasażerom. - Reakcje są różne, od słowa dziękuję, do oburzania się na taką propozycję - mówi Tomasz Kunert.