22 października Artur Walczak wziął udział w popularnej gali PunchDown 5. Zawody polegają na uderzaniu się uczestników na przemian otwartą dłonią w twarz. Wygrywa ten, który wytrzyma więcej ciosów przeciwnika.
"Waluś" dotarł do półfinału, w którym rywalizował z Dawidem Zalewskim. Rywal uderzył strongmana na tyle mocno, że mężczyzna stracił równowagę i upadł. Choć zachował przytomność, na wszelki wypadek został zabrany do szpitala. Jak się okazało, Walczak doznał poważnego urazu mózgu.
Po ponad miesiącu walki lekarzy o jego życie Artur Walczak zmarł w szpitalu 26 listopada. Jako oficjalną przyczynę śmierci podano niewydolność wielonarządową wynikającą z nieodwracalnego uszkodzenia centralnego układu nerwowego.
Pogrzeb "Walusia" dopiero 8 grudnia
Jak poinformował na Facebooku przyjaciel zmarłego, pogrzeb Walczaka odbędzie się w kaplicy na cmentarzu św. Trójcy w Gnieźnie dopiero 8 grudnia, czyli po prawie dwóch tygodniach od jego śmierci. Skąd taka zwłoka?
Portal sportowegniezno.pl ustalił, że przyczyną przesunięcia daty pochówku jest sekcja zwłok, nadzorowana przez Prokuraturę we Wrocławiu. Trwa bowiem postępowanie w sprawie organizacji gali. Prokuratura ustala, czy wydarzenie było legalne oraz czy organizatorzy przestrzegali wymaganych procedur bezpieczeństwa.