W ubiegłym roku dwa bobry eurozazjatyckie zostały wypuszczone w dzicz po raz pierwszy od czterech wieków. Samiec Brian i samica Beryl osiedlili się w rezerwacie przyrody Forder Valley w Plymouth. Ich przygody w internecie obserwowali miłośnicy zwierząt na całym świecie.
Tragedia w Wielkiej Brytanii. Pojawiły się tam pierwszy raz od 400 lat
Zwierzęta miały przed sobą piękne życie na wolności, jednak rzeczywistość okazała się brutalna. W poniedziałek samica wpadła pod samochód i zginęła w wyniku poniesionych obrażeń - donosi "Plymouth Live".
Rada Miasta Plymouth potwierdziła, że Beryl zdołała uciec ze swojego siedliska i tragicznie zginęła. "Z wielkim smutkiem donosimy, że Beryl, nasz bóbr, uciekła z wybiegu w niedzielę wieczorem i została znaleziona martwa" - powiadomiono w mediach społecznościowych.
Czytaj także: 65-latek poszedł do toalety. Tam ugryzł go pyton
Ulewny deszcz i powodzie spowodowały znaczne uszkodzenia ogrodzenia wybiegu bobrów, co pozwoliło im się wydostać. Naprawy zostały przeprowadzone w niedzielę, kiedy poziom wody opadł do bezpiecznego poziomu, ale niestety poniżej linii wodnej było jeszcze więcej uszkodzeń.
Wszyscy jesteśmy naprawdę zdenerwowani i wiemy, że wielu mieszkańców, którzy śledzą postępy Briana i Beryl, będzie równie zaniepokojonych tą wiadomością - dodała rada miasta.
Samiec znalazł schronienie i jest cały i zdrowy. Zespół pracuje obecnie nad schwytaniem go i sprowadzeniem z powrotem w bezpieczne miejsce.
Kontynuujemy współpracę z zespołem ekspertów składających się z doradców, którzy kierowali projektem od samego początku, a teraz poświęcą trochę czasu na przeanalizowanie sytuacji i podjęcie decyzji, co będzie najlepsze dla Briana w przyszłości - napisano na Facebooku.
Bobry miały pomóc w odtworzeniu naturalnych siedlisk po setkach lat
Beryl była jednym ze szkockich bobrów wypuszczonych w dolinie Forder w ramach programu przyrodniczego, mającego na celu odtworzenie naturalnych siedlisk utraconych po ścięciu setek drzew.
Bobry zostały wprowadzone do specjalnie wybudowanego wybiegu w pobliżu farmy Poole, aby można było monitorować ich aktywność. Zespół zbierał informacje o tym, jak ich zachowanie i działania wpływają na zmniejszanie powodzi oraz na siedliska dzikich zwierząt znajdujących się dalej w dół rzeki.
Czytaj także: Masakra nosorożców. Polscy myśliwi usłyszeli zarzuty