W Kosowie wrze od piątku, gdy w eskorcie policji nowo wybrani burmistrzowie miasteczek udali się do swoich siedzib. To nie spodobało się miejscowym Serbom, którzy nie uznają niepodległości Kosowa.
W weekend napięcie rosło, a w poniedziałek doszło do starć serbskich demonstrantów z policją, a także siłami KFOR oraz żołnierzami NATO.
Nielubiane w Serbii siły NATO zostały zaatakowane przez demonstrantów w poniedziałek. Ci nie kryją się z sympatiami prorosyjskimi i wspierają reżim Władimira Putina od początku wojny w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyjaźń rosyjsko-serbska trwa nie od dziś, w trakcie wojny na Bałkanach Rosja poparła Serbów i ostro krytykowała działania sił NATO.
A w Kosowie demonstranci okazali swoje poparcie dla Rosjan w inny sposób. Na pojazdach kosowskiej policji i NATO namalowali literę Z, czyli symbol, którym oznaczona była część pojazdów rosyjskiego wojska podczas inwazji na Ukrainę.
Litera szybko stała się w Federacji Rosyjskiej symbolem "specjalnej operacji wojskowej" (tak propaganda nazywa swą inwazję), a w krajach zachodu znienawidzonym symbolem agresji.
Część komentatorów na Bałkanach podkreśla, że nie ma w tym przypadku. A malunki to nie tylko drwina z wojsk KFOR, ale też pewien rodzaj deklaracji.
Niepokoje w Kosowie rosną od jesieni. Władze w Prisztinie oskarżają Serbów o działanie na zlecenie Moskwy, choć Serbia chce równolegle zostać członkiem UE.
NATO wzywa do uspokojenia
Przemoc musi natychmiast ustać. Wzywamy wszystkie strony do powstrzymania się od działań, które jeszcze bardziej podsycają napięcia, oraz do zaangażowania się w dialog - czytamy w specjalnym oświadczeniu NATO.
Siły pokojowe pełnią w Kosowie mandat od 1999 roku i zakończenia wojny na Bałkanach. KFOR, czyli specjalny kontyngent NATO, dba o pokój w regionie.
A tam regularnie wrze, zwłaszcza po decyzji o niepodległości Republiki Kosowa, która zapadła na początku 2008 roku. Serbowie nie potrafią zaakceptować tego stanu, ich zdaniem Kosowo to serbska prowincja i jest częścią ich kraju.