25-letni student medycyny Daniel Dembowski postanowił odpocząć w Tunezji. Wakacyjny wyjazd okazał się początkiem koszmaru. Polak został zatrzymany i trafił do aresztu. - Syn 6 maja poleciał na wycieczkę do Tunezji, wykupioną przez internet w biurze podróży. Zameldował się w hotelu, a 10 maja pojechał na zwiedzanie Tunisu. Od tamtego dnia nie mamy z nim kontaktu — relacjonują rodzice 25-latka w rozmowie z "Faktem".
Dembowscy relacjonują, że w dniu wycieczki ich syn skontaktował się z nimi "na kilka sekund". W krótkim połączeniu poinformował, że "gdzieś go zabierają". Bliscy nie byli w stanie dowiedzieć się niczego więcej, bo połączenie zostało przerwane. Rodzice Daniela postanowili skontaktować się z polskim konsulatem w Tunezji. Poszukiwania mężczyzny prowadził konsulat i biuro podróży, które organizowało wycieczkę.
Po trzech dniach dowiedzieliśmy się, że został zatrzymany przez policję — opowiadają rodzice 25-latka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Głos w sprawie zabrał rzecznik resortu dyplomacji Paweł Wroński. Okazało się, że Daniel został zatrzymany przez policję, kiedy fotografował demonstrację, na którą natknął się po odłączeniu się od grupy.
Tak wyglądało zatrzymanie Polaka w Tunezji
Rodzice studenta relacjonują, że kiedy ich syn robił zdjęcia, podeszli do niego nieumundurowani policjanci. Zażądali od niego telefonu. 25-latek pomyślał, że to próba kradzieży, dlatego zaczął uciekać. - Gdy został ujęty i poinformowano go, że ma do czynienia z policjantami, okazał telefon, który został sprawdzony. Policjanci stwierdzili, że w trakcie zwiedzania zrobił zdjęcie m.in. budynku, którego fotografowanie jest zabronione — wskazali Dembowscy.
Okazuje się, że niepokój śledczych wzbudziły zdjęcia znalezione w telefonie Daniela. Były to m.in. fotografie z jego wycieczki do Egiptu i te zrobione w trakcie szkoleń wojskowych odbywanych w ramach służby w Wojskach Obrony Terytorialnej.
Daniel Dembowski trafił do aresztu, gdzie jest przetrzymywany od momentu zatrzymania. Śledczy sprawdzają, czy polski student nie jest członkiem organizacji terrorystycznej. 23 maja w sądzie w Tunisie miało się odbyć posiedzenie, ale ostatecznie je odroczono do 6 czerwca. "Tłumacz z polskiej ambasady nie był dla pani sędzi wiarygodny", przez co sprawę przełożono.
Rodzice 25-latka nie ukrywają, że mają żal do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które ich zdaniem nie wykazało zainteresowania sprawą ich syna. - Nie było żadnego odzewu na nasze apele i prośby - skarżą się Dembowscy, dodając, że po nagłośnieniu sprawy "coś się ruszyło".