Minęło pięć miesięcy odkąd Lucy Gahan zaraziła się COVID-19, a jej życie wciąż nie wróciło do normy. Gahan pracowała jako psycholog kliniczny z Shrewsbury w Wielkiej Brytanii, ale przez zakażenie wciąż nie wróciła do pracy. Choroba wywołuje u niej nagłe pogorszenia samopoczucia, które Gahan nazywa "burzami". W takich momentach odczuwa duszności, drętwieją jej dłonie i stopy, a tętno przyspiesza od prostych czynności życiowych. Nawet wzięcie prysznica jest dla Lucy możliwe tylko podczas sporadycznej ulgi w objawach.
Czytaj także: Indonezja. Kazano im kopać groby. Powód? Brak maseczek
Przed zakażeniem się koronawirusem biegałam trzy razy w tygodniu i regularnie ćwiczyłam jogę. Nie mogę sobie wyobrazić, kiedy teraz wrócę do biegania i czy w ogóle to się stanie - mówi CNN Gahan
Niepokojące wyniki badań
Naukowcy z Akademickiego Oddziału Chorób Płuc w północnym Bristolu w Wielkiej Brytanii zbadali 110 pacjentów z COVID-19, którzy byli hospitalizowani w szpitalu średnio przez pięć dni między 30 marca a 3 czerwca. Po dwunastu tygodniach od wypisania pacjentów ze szpitala aż 74 proc. z nich zgłosiło objawy m.in. duszności i nadmierne zmęczenie.
Jednak pomimo tych objawów 104 ze 110 pacjentów biorących udział w badaniu miało prawidłowe wyniki podstawowych badań krwi, przy czym tylko u 12 proc. badanie RTG wykazało nieprawidłowości w klatce piersiowej, a u 10 proc. pojawiły się nieprawidłowe wyniki badań spirometrycznych.
Specjaliści z całego świata prowadzą badania, które mogłyby pomóc leczyć osoby takie jak Lucy Gahan, u których COVID-19 zmienił się w chorobę przewlekłą. Aby wybrać najskuteczniejszą terapię, lekarze szukają m.in. odpowiedzi na pytania, czy przedłużająca się niesprawność zdrowotna jest spowodowana problemami z płucami i sercem, czy może zaburzeniami neurologicznymi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.