Ćwiczenia trwały od poniedziałku do środy (24-26 stycznia). Do gdyńskiego portu przybył holenderski desantowiec "Rotterdam", który wziął udział w ćwiczeniach na Bałtyku. Po tym jak jednostka opuściła port, dołączyły do niej dwa polskie okręty.
Czytaj także: Rosjanie się wycofują. "Nie docenili siły sprzeciwu"
Ćwiczenia na Bałtyku
Ćwiczenia zostały przeprowadzone na wodach polskiej strefy ekonomicznej. Okręty, działając w zespole, symulowały odparcie ataku z powietrza. W innym zadaniu ochraniały przejście konwoju. W jednym z ćwiczeń ORP "Ślązak" odegrał rolę atakującego okręt nieprzyjaciela.
Takie ćwiczenia to doskonała okazja, by utrwalać nawyki związane z działaniem w międzynarodowych siłach – mówi portalowi Polska Zbrojna kmdr por. Łukasz Zaręba, dowódca fregaty ORP "Gen. K. Pułaski".
Czytaj także: Alarm za alarmem. Niepokój na Ukrainie
W tle konflikt na granicy rosyjsko-ukraińskiej
Jak dodaje Zaręba, okręty wspólnie manewrują, prowadzą łączność, a wszystko odbywa się zgodnie z procedurami NATO. Ćwiczenia zorganizowano również w obliczu napięcia na granicy rosyjsko-ukraińskiej.
HNLMS "Rotterdam" do służby wszedł pod koniec lat 90. Okręt może przewozić 611 żołnierzy desantu, 90 transporterów lub 32 czołgi oraz sześć śmigłowców. Na pokładzie ma też szpital z salą operacyjną i oddziałem intensywnej terapii.
Rosja pręży muskuły
Rosja również zorganizowała pokaz siły na Bałtyku. - Dwadzieścia okrętów bojowych i statków pomocniczych Floty Bałtyckiej opuściło swoje stałe bazy i wypłynęło na wyznaczone obszary Morza Bałtyckiego w celu realizacji zaplanowanego szkolenia bojowego — przekazała rosyjska agencja TASS.
Marynarka Rosji informuje, że wśród okrętów wysłanych na Bałtyk są m.in. korwety rakietowe, trałowce i małe okręty do zwalczania okrętów podwodnych. Podzielone na kilka grup taktycznych mają ćwiczyć się m.in. w walce z okrętami podwodnymi i lotnictwem.