Z czego wynikają planowane podwyżki płac sędziów w Polsce? Ich pensje wyliczane są na podstawie przeciętnej płacy krajowej w II kwartale poprzedniego roku. Oznacza to w praktyce, że w 2024 roku uposażenie sędziowskie będzie wyliczane od kwoty 7000 zł.
W ubiegłym roku system ten był zamrożony, ale Ministerstwo Sprawiedliwości chce powrotu do poprzednich zasad.
Fakt podaje, że wielu Polaków jest zbulwersowanych takim postępowaniem. Ludzie mogą tylko pomarzyć o podwyżkach sędziów w wysokości nawet 30 proc. Wielu rodaków — w tym budżetówka — pracują bowiem za najniższą pensję minimalną, która wyniesie za rok niewiele ponad 4200 złotych brutto.
Polacy zbulwersowani. Co o tym sądzi parlamentarzysta?
Jest takie prawo, aby przyznawać sędziom obligatoryjne podwyżki? To może należy zmienić przepisy - mówi Faktowi Jan Zadrożny z Olsztyna.
Mężczyzna jest zbulwersowany postępowaniem polityków i nie ukrywa żalu. Sędziowie będą jednak walczyć o jeszcze większe kwoty, gdyż z zaskarżeniem przepisów do Trybunału Konstytucyjnego zwróciła się prezes Sądu Najwyższego - Małgorzata Manowska.
O opinię w tej sprawie zapytaliśmy posła Koalicji Obywatelskiej i kandydata do przyszłego Sejmu, Arkadiusza Myrchę. Opozycja atakuje PiS za walkę ze środowiskiem sędziowskim i wspiera sędziów w dążeniu do niezależności.
Czy pozytywnie odnosi się do podwyżek? Odpowiedź parlamentarzysty nie jest jednoznaczna.
To ustawa gwarantuje sędziom waloryzację wynagrodzeń i jeżeli jest to realizacja zapisów ustawy, to jest ok. Pensje były ostatnio zamrożone. Nie można nikogo wykluczać z racji spełnionych funkcji. Dziwię się jednak, że w ostatnich latach resort sprawiedliwości zamrażał podwyżki, a teraz uwalnia je przed wyborami. To gra polityczna - powiedział w rozmowie z o2.pl Arkadiusz Myrcha.