"Aż 68 proc. skontrolowanych schronów i ponad połowa ukryć nie spełnia wymaganych warunków technicznych. W razie zagrożenia, na bezpieczne miejsce może liczyć niecałe 4 proc. mieszkańców"— alarmuje NIK w najnowszym raporcie o schronach.
Ponadto obywatele nie wiedzą, gdzie w razie zagrożenia, szukać schronienia. Brakuje też systemu alarmowania o uderzeniu z powietrza i odpowiednich regulacji prawnych.
Możliwe, że właśnie m.in. dlatego Polacy ze wzmożoną aktywnością zaczęli poszukiwać schronów na własną rękę. W sieci pojawiło się mnóstwo ogłoszeń z ofertami dotyczącymi tego typu obiektów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Fakt" zwrócił uwagę na problem, przytaczając oferty sprzedaży różnorakich schronów. Jako przykłady podaje m.in. betonowy schron z systemem napowietrzania do nabycia w Radomiu za 13 tys. zł, ofertę za 90 tys. zł. z dwoma piętrowymi łóżkami i obiekty za nawet 239 tys. zł. i 1 mln euro.
Czytaj także: Lis o działaniu Izraela. Pisze o odwracaniu wzroku
- Istotne jest posiadanie odpowiednio dużo miejsca na działce. Schrony przydomowe wymagają wolnej przestrzeni równej przynajmniej jego powierzchni. Warto jednak pamiętać, żeby uwzględnić zachowanie niezbędnych odległości od granic infrastruktury podziemnej oraz płotu - informuje firma zajmująca się produkcją schronów.
Takie bunkry pozwalają na montaż na głębokości trzech metrów i są wyposażone w liczne udogodnienia, takie jak m.in. wejście zamykane włazem, zasilanie awaryjne czy różnego rodzaju czujniki.
Z raportu NIK wynika, że są gminy, w których nie ma żadnego bezpiecznego schronienia dla mieszkańców w razie wybuchu konfliktu zbrojnego. Żadnych tego typu miejsc inspektorzy nie znaleźli w sześciu z 32 skontrolowanych gmin.
W pozostałych gminach (81 proc.) takie obiekty są, lecz przeważają tzw. ukrycia doraźne, czyli obiekty niezabezpieczające przed na przykład niektórymi środkami rażenia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.