Bezdomny Adam zmarł w Parku 1943 w Rotterdamie, w swoim namiocie. 36-letni mężczyzna był migrującym pracownikiem. Holendrzy wspominają go jako uczynnego i porządnego człowieka.
Czytaj także: Znany mecenas o Sebastianie M. "Mnie też pozwij"
Często go tu widywałem. To był uroczy człowiek. Nie pił. Nie brał narkotyków. Sprzątał park, jak tylko mógł - przekazał w rozmowie z portalem rijnmond.nl jeden z mieszkańców Rotterdamu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmierć polskiego obywatela poruszyła Holendrów na tyle, że ci postawili mu pomnik. Lokalny pastor Martijn van Leerdam odsłonił o godzinie 11:00 niewielką figurkę, która ma upamiętnić tragedię. Zgromadzeni w modlitwie mieszkańcy Rotterdamu wspominają zmarłego Adama i są oburzeni, że takie rzeczy zdarzają się w środku miasta.
Adam zmarł na ulicy, w swoim namiocie. To nie jest normalne, że takie rzeczy się zdarzają. A jednak! Dochodzi do tego regularnie. W środku miasta. Czasami nawet nie jest to nagłaśniane. Potem słyszymy o tym dopiero kilka tygodni lub miesięcy później - stwierdził pastor w czasie uroczystości odsłonięcia pomnika.
Holendrzy opłakują śmierć Polaka. Nie mogą uwierzyć
W opinii lokalnej społeczności, to już czwarta tego typu śmierć na ulicach Rotterdamu. Lokalni mieszkańcy podkreślają, że na ulicę trafiają obcokrajowcy, którzy wykonują ciężką, fizyczną pracę, ale nie stać ich jednocześnie na znalezienie stałego lokum.
Holendrzy są oburzeni postawą tamtejszej administracji, która nie ratuje bezdomnych. Wręcz przeciwnie. Dziennikarze portalu rijnmond.nl zaznaczają, że dostęp do schronisk jest utrudniony, bo bezdomny musi "spełnić szereg surowych, administracyjnych warunków, aby dostać nocleg".
Holenderskie media podkreślają, że policja znalazła rodzinę 36-latka. Jego ciało zostało przetransportowane do Polski, gdzie zostało pochowane. Wiadomo, że bezdomny Adam zmarł z przyczyn naturalnych.