oprac. Anna Wajs-Wiejacka| 

"Polak Polaka tak potraktował". Wracał z Niemiec, zapadł się pod ziemię

24

Trwają poszukiwania 29-letniego Zbigniewa Kozubińskiego. Mężczyzna wracał do rodzinnego Gniezna z Krefeld w Niemczech, gdzie pracował. Kierowca busa, którym podróżował, wysadził go pod Berlinem, choć 29-latek był ciężko pobity. Później zapadł się pod ziemię.

"Polak Polaka tak potraktował". Wracał z Niemiec, zapadł się pod ziemię
Trwają poszukiwania 29-letniego Zbigniewa Kozubińskiego. Polak zaginął w Niemczech. (Facebook, Pixabay)

29-letni Zbigniew podróżował z Niemiec do swojego rodzinnego domu w Gnieźnie. Nigdy do niego nie dotarł. Sprawą jego zniknięcia zajęła się polska policja. Ustalono, że zaginiony Polak we wtorek 23 kwietnia pojawił się na wyznaczonym miejscu zbiórki polskiego przewoźnika. Miał zasinioną i opuchniętą twarz. Wyglądało na to, że został dotkliwie pobity.

Wsiadł do busa, ale ostatecznie nie dotarł do kraju. W pojeździe miał spożywać alkohol, co nie spodobało się kierowcy. Ten miał zwrócić mu kilka razy uwagę, co nie przyniosło skutku. Kierowca zdecydował się wysadzić go w miejscowości Federsdorf – Vogelsdorf pod Berlinem.

Matka mężczyzny w rozmowie z "Faktem" relacjonowała, że kierowca wysadził jej syna i kazał mu czekać 40 minut na kolejnego busa, który jechał do Polski. Kobieta ma ogromny żal do kierowcy za to, jak zachował się wobec jej syna, choć ten był w bardzo złym stanie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Ekstremalnie niebezpieczny". Huragan Beryl pobił niechlubny rekord
Syn miał mieć też problemy z żebrami, były chyba połamane. A skoro zapłacił, to powinni go od punktu do punktu zawieźć, nawet jak był pod wpływem alkoholu. Albo wezwać policję. Dla mnie jest to tak nie do pomyślenia, żeby w obcym kraju wysadzić i zostawić na pastwę losu kogoś, kto nie zna dobrze niemieckiego. Mogli go w Polsce wysadzić, a nie za granicą, w obcym mieście. Polak Polaka tak potraktował — powiedziała kobieta w rozmowie z dziennikiem.

29-letni Polak zaginął w Niemczech. "Zapadł się pod ziemię"

Mężczyzna wysiadł z busa z dwiema torbami podróżnymi, zostawiając w nim plecak z dokumentami i pieniędzmi. Kierowca pojazdu wskazywał, że 29-letni Zbigniew powiedział mu, że nie będzie czekał na kolejnego busa, bo załatwił sobie hotel. Z informacji, do jakich dotarła rodzina, wynika, że tak się nie stało. Młody Polak miał szukać pomocy w supermarkecie, przy którym wysiadł.

Matka zaginionego Zbigniewa Kozubińskiego rozmawiała z jedną z ekspedientek z niemieckiego sklepu. Dowiedziała się od niej, że jej syn był w naprawdę złym stanie. Wezwała do niego pogotowie, ale on odmówił pomocy. Miał ją prosić, żeby wynajęła mu hotel. - Kazała mu zaczekać, aż skończy pracę, powiedziała, że zabierze go do domu i pomoże. Ale syn oddalił się w stronę lasku, który jest tam nieopodal. Chyba w tym lasku nocował, bo jak dzwonił później do znajomych, to mówił, że siedzi w lasku — wskazywała matka 29-latka.

Znajomi mieli powiedzieć jego mamie, że Zbigniew wydawał się bardzo zagubiony i przestraszony. Matka miała z nim kontakt po raz ostatni 20 kwietnia. Mówił jej, że wraca za parę dni do kraju i nie wspomniał o pobiciu, choć już wtedy wysłał bratu swoje zdjęcia z siniakami.

Trwa ładowanie wpisu:facebook

Matka 29-latka przyznaje, że "różne myśli przychodzą do głowy". Kobieta zastanawia się, czy nie utknął w jakieś sekcie lub izolacji, z której nie chcą go wypuścić. Dodaje, że jej syn mógł w skutek obrażeń stracić pamięć. - Z ambasady dostaliśmy informację, że szpitale i zakłady były sprawdzone, ale kto wie, skoro nie miał przy sobie dokumentów? - przyznała kobieta.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić