Ojciec i syn są zawodowymi kierowcami TIR-ów. Przemysław Zbucki wraz ze swoim tatą Jarosławem, w grudniu ubiegłego roku wracał z Rosji przez Białoruś. Jechali z Jekaterynburga z załadunkiem. Po pokonaniu 160 km byli już na terenie Białorusi. To właśnie tam doszło do wypadku, który mężczyźni starali się ominąć.
Podczas manewru doszło do kolejnego nieszczęśliwego zdarzenia. W tył ciężarówki, którą jechali Polacy, uderzył samochód. Jak tłumaczy brat poszkodowanego, kobieta miała nie dostosować prędkości do warunków panujących na drodze, która była oblodzona. "Ona minęła ciężarówkę, (...) [która] zdołała zatrzymać się przed wypadkiem, natomiast ona [kobieta kierująca osobówką - red.] się nie zdążyła zatrzymać" - cytuje mężczyznę "Interwencja".
Na miejscu śmierć poniosły dwie osoby. Kobieta kierująca autem osobowym i pasażerka. Dwóch Polaków zostało poproszonych o pozostanie na miejscu. Ich auto miało przejść ekspertyzę. Mężczyźni zostali przesłuchani, sprawdzono też tachograf. Klika dni później skontaktowała się z nimi konsul RP na Białorusi i doradziła powrót do Polski. Tamtejsze władze potraktowały to jako ucieczkę.
Polak więziony na Białorusi za niewinność. Fatalne warunki w więzieniu
Mężczyźni udali się na granicę, gdzie Przemysław został zatrzymany. Choć nie otrzymał zakazu wyjazdu z Białorusi, lokalne władze powołały się na nagraną rozmowę z konsul RP. Co więcej, została ona wyemitowana w reportażu białoruskiej telewizji. "Służby białoruskie tego nie ukrywają, że oni mają podsłuch tam w konsulacie. Wcale tego nie ukrywają" - powiedziała mama zatrzymanego Przemysława.
Kobieta mogła odwiedzić niedawno syna w białoruskim więzieniu. Wyznała, że był w bardzo złym stanie. Jest załamany, a do tego bardzo schudł. "Powiedział mi, że po każdej rozprawie, kiedy go przywozili, trafia do innej celi. Został zamknięty w 13 osób w pomieszczeniu, gdzie tam i palili i wszystko. Tam było bardzo zimno. Siedział z gorączką, bolała go głowa, bardzo źle się czuł" - wyznała mama Przemysława.
Dostał 6 lat za to, że mu ktoś wjechał w naczepę - dodał brat zatrzymanego.
Łukasz Jasina, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych zapewnia w rozmowie z "Interwencją", że polskie władze starają się zrobić wszystko, aby wydostać z więzienia Polaka. Zaznacza też, że nie ma gwarancji, czy sprawa zakończy się dobrze.
Liczymy, że władze białoruskie się opamiętają. Będziemy zawsze próbowali nawiązać z nimi kontakt w sprawie dobra naszego obywatela i liczymy, że tak się stanie.