Manifest goni manifest, protest goni protest. A ktoś musi to wszystko obstawiać. Gdy większość wydarzeń dzieje się w stolicy, stołeczni policjanci nie są w stanie sami zadbać o wszystko i potrzebują wsparcia z zewnątrz.
I tak funkcjonariusze z oddziału prewencji z innych miast podróżują w celu dbania o bezpieczeństwo uczestników, obstawiania np. budowli sakralnych lub po prostu tłumnie pochodów. Funkcjonariusze z Bydgoszczy mają powoli dość.
Portal Bydgoszcz Nasze Miasto podaje, że momentem przełomowym był "Marsz o Wolność" - to właśnie wtedy policjanci mieli się zbuntować. Zagrozili, że będą masowo przechodzić na L4. Od tamtej pory wyjazdy te przełożeni zaczęli nazywać jako "szkolenia"
Takich "szkoleń" ma być nawet 5 miesięcznie, choć dozwolone są maksymalnie dwa. Portal Bydgoszcz Nasze Miasto podaje, że buntować się zaczynają też funkcjonariusze z Torunia. Z kolei "RZ" w swoim artykule opisywało kilka dni temu, że takich wyjazdów mają też dość policjanci ze wschodu kraju czy ze Śląska.