Dwaj sprawcy ukradli ze stołecznej dzielnicy Białołęka samochód Toyota RAV 4. Policjanci, którzy otrzymali informację o zdarzeniu, zaczęli przeszukiwać teren Warszawy i terenów podmiejskich. Okazało się, że złodzieje oddalili się skradzionym pojazdem na ponad 40 kilometrów, do niewielkiej miejscowości Tul (powiat wołomiński). Policjantom udało się namierzyć samochód zaledwie kilka godzin później.
Namierzyli samochód kilka godzin po kradzieży
Funkcjonariusze udali się do wskazanej miejscowości, gdzie podjęli obserwację jednej z posesji. Zauważyli, że stoi tam częściowo zdekompletowana Toyota RAV 4. Obok samochodu dwaj mężczyźni rozkręcali elementy składowe toyoty. Zostali obezwładnieni przez policję.
Okazało się, że samochód został pozbawiony całego wnętrza. Ponadto zatrzymanym udało się odkręcić przednie koło. Zdemontowane elementy zostały poukładane obok samochodu, część z nich została zapakowana do bagażnika zaparkowanego przed toyotą Citroena Berlingo — przekazuje Edyta Adamus z Komendy Stołecznej Policji.
Sprawcy odpowiedzą za paserstwo
Policjanci zabezpieczyli zagłuszarkę, która uniemożliwiała zlokalizowanie pojazdu na podstawie sygnału GPS. Policjanci sprawdzili, że toyotę skradziono 4 godziny wcześniej z ulicy Ćmielowskiej w Warszawie.
Zatrzymani mężczyźni usłyszeli zarzuty paserstwa. Prokurator zastosował wobec podejrzanych policyjny dozór dwa razy w tygodniu oraz całkowity zakaz kontaktowania się.
Grozi im do 5 lat więzienia
Ponadto na 30-latka zostało zastosowane poręczenie majątkowe w wysokości 8 tysięcy złotych. Jego młodszy kolega ma wpłacić 5 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. 24 i 30-latek mogą trafić do więzienia nawet na 5 lat.