Każdy z nas w pracy, zwłaszcza przed weekendem, przebiera nogami i odlicza godziny do końca. Niektórzy jednak zamiast odliczać - po prostu wychodzą. I nic sobie nie robią z konsekwencji, bo jeśli wiedzą, że ich bezpośredni przełożeni takowych nie wyciągną - pozostają bezkarni.
Jeśli dyscypliny partyjnej odnośnie uczestniczenia w obradach Sejmu nie ma - a raczej nie ma, nie zdarzyło się chyba, żeby któryś klub przyznał, że obliguje do tego swoich członków - to posłowie uważają, że mogą swoim czasem pracy w Sejmie rozporządzać wedle życzenia.
To nie jest jednak do końca prawda, ponieważ przełożonymi polityków jesteśmy my - obywatele. To dzięki nam dostają się do parlamentu i pobierają swoją dietę. To my powinniśmy patrzeć im na ręce i rozliczać z wykonywanej pracy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A w ten piątek najwyraźniej politycy o tym zapomnieli. Najbardziej niecierpliwi mury Sejmu opuścili już przed południem.
Czytaj także: Giertych o słowach Kaczyńskiego. "Kompletne szaleństwo"
Ominęła ich sejmowa awantura
A w Sejmie było dziś wyjątkowo gorąco, przede wszystkim za sprawą czytania obywatelskiego projektu ustawy "Prawo o zgromadzeniach", podczas którego Krzysztof Kasprzak, należący do fundacji Kai Godek "Życie i Rodzina" nawiązał do śmierci syna posłanki Magdaleny Filiks.
Skoro nie potraficie ochronić swoich bliskich, to jak chcecie chronić innych? - grzmiał z mównicy. Później jeszcze określił osoby ze środowiska LGBTQIA+ "potencjalnymi gwałcicielami". Wówczas marszałek nakazał mu opuszczenie mównicy.
Tym posłom spieszyło się do domów
Według sejmowego harmonogramu posiedzenie miało trwać do ok. godz. 17, ale już między 10 a 12 opuścili je niektórzy politycy. Wśród nich byli tacy, którzy wręcz nieśli spakowane walizki, wsiadali do samochodów i jechali do domów.
Na tej niechlubnej liście znaleźli się m.in. Borys Budka, Katarzyna Lubnauer czy Paweł Moskal z KO ale też Marek Suski, Jarosław Zieliński oraz Piotr Gliński z Prawa i Sprawiedliwości.
Z kolei do końca posiedzenia Sejmu wytrwali m.in. Klaudia Jachira i Jacek Karnowski z KO, Grzegorz Braun i Witold Tumanowicz z Konfederacji, Paulina Matysiak i Joanna Wicha z Lewicy oraz Norbert Kaczmarczyk i Michał Woś z PiS.
Wszyscy posłowie mają teraz chwilę na dłuższy oddech. Kolejne posiedzenie Sejmu zaplanowano na 21-23 lutego.