Przypomnijmy, że podczas majówki pod Morskim Okiem doszło do bardzo kontrowersyjnych scen. Koń pracujący przy przewozie ludzi upadł na oczach turystów. Woźnica, który nie mógł sobie z nim poradzić, zaczął bić zwierzę. Całą sytuację zarejestrował zaniepokojony turysta.
Głos w sprawie zabrali już m.in. obrońcy zwierząt, a także prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka Stanisław Chowaniec, który uważa, że sytuacja to "zwykłe potknięcie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koń się przewrócił. Natura niektórych koni jest taka, że jak się przewróci, to leży nieruchomo, a nie od razu wstaje - stwierdził Chowaniec, bagatelizując sprawę.
Przewoźników broniły w przeszłości m.in. posłanki Koalicji Obywatelskiej Jagna Marczułajtis i Joanna Kluzik-Rostkowska.
"Jestem góralką i znam się na koniach. Znam wielu fiakrów osobiście i wiem, że dbają o swoje konie" - napisała Marczułajtis w 2020 roku.
- Mój dziadek był fiakrem, ta tradycja na Podhalu jest mocno zakorzeniona. Sama jestem miłośniczką koni, sama miałam swoje konie. Dlatego dobrostan tych zwierząt jest dla mnie najważniejszy. Uważam że okrągły stół zaproponowany przez Ministrę Klimatu i Środowiska to dobry kierunek, poważna debata w gronie ekspertów jest potrzebna natychmiast - mówi w rozmowie z o2.pl Jagna Marczułajtis.
Z kolei Kluzik-Rostkowska opisała sprawę jako "histerię organizacji prozwierzęcych". Była minister edukacji stwierdziła w marcu 2024 roku, że "nie ma mowy o żadnym przeciążeniu czy wielogodzinnej pracy". Do grona osób wspierających fiakrów dołączyła też Alicja Chybicka.
Koalicja podzielona w sprawie koni nad Morskim Okiem?
Wypowiedzi Marczułajtis i Kluzik-Rostkowskiej doprowadziły do starcia na X (dawniej Twitter) między Anną Marią Żukowską (Lewica) i Małgorzatą Tracz (KO, Zieloni).
Parlamentarzystka Koalicji Obywatelskiej skomentowała nagranie z Morskiego Oka twierdząc, że "bez żadnego powodu skazujemy zwierzęta na cierpienie. [...] Z tym trzeba po prostu skończyć!". Żukowska natychmiast odniosła się do tych słów.
'To skończ. Co cię powstrzymuje? W Twoim klubie są Alicja Chybicka i Jagna Marczułajtis, które popierają fiakrów i wyzysk koni. Może na początek, w ramach zachowania elementarnej wiarygodności, zawnioskujesz o wywalenie ich z klubu? Czy będziesz tylko dalej utyskiwać na Twitterze?' - napisała ostro parlamentarzystka.
W rozmowie z o2.pl Anna Maria Żukowska unikała tak stanowczych słów. Posłanka Lewicy stwierdziła, że "w przeciwieństwie do koleżanek z klubu pani Tracz uważa, że konie nad Morskim Okiem to palący problem".
Posłanki, które są w klubie pani Małgorzaty Tracz uważają, że nic złego się nie dzieje. Konie poruszające się nad Morskie Oko są przeciążone, szczególnie w majówkę, czy inne dni o dużym obłożeniu turystycznym. To się zdarza bardzo często - powiedziała Żukowska w rozmowie z o2.pl.
Okazuje się, że Lewica chce "całkowitego zakazu komercyjnego używania zwierząt do transportu osób". Żukowska ma też radę dla przedsiębiorców, którzy wożą ludzi.
Będziemy składali poprawkę do ustawy o ochronie zwierząt. Chcemy zakazać komercyjnego używania zwierząt do transportu osób. Konie na Morskim Oku mają bardzo ciężki los, muszą ciągnąć ciężki wóz z ludźmi pod górę, często w upał. Będziemy szukać poparcia dla projektu wśród koalicjantów. Co mogą zrobić przedsiębiorcy, którzy tam działają? Np. mogą zainwestować w meleksy, mamy XXI wiek - stwierdziła parlamentarzystka.
Sama Małgorzata Tracz nie za bardzo chciała wypowiadać się o kontrowersyjnych wypowiedziach swoich koleżanek. W rozmowie z o2.pl posłanka Zielonych przekazała, że ci "od lat współpracują z NGO w sprawie koni" i "dążą do zaprzestania wykorzystywania tych zwierząt nad Morskim Okiem".
Tracz powołuje się też na raport Fundacji "VIVA", który wskazuje, że "przewożące turystów konie pracują średnio 3 lata, a prawie 60 proc. koni wycofanych z pracy trafia do rzeźni".
Cały czas słyszymy o wypadkach czy mniejszych incydentach. Rozwiązaniem sytuacji jest działanie Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Wiem, że przedstawiciele ministerstwa będą rozmawiać z podległą im dyrekcją TPN. Postulujemy brak wydawania nowych zezwoleń i wygaszanie obowiązujących - mówi Małgorzata Tracz w rozmowie z o2.pl
Posłanka Zielonych nie wyklucza, że może poprzeć poprawkę Lewicy dotyczącą całkowitego zakazu używania koni do transportu osób. Podkreśla, że "zawsze popiera to, co zwiększa dobrostan zwierząt".
Uważam, że rozwiązanie problemu koni na Morskim Oku jest konieczne. Ostateczny zakaz to obowiązek i trzeba na ten temat rozmawiać. Konie, które zostaną uratowane, można oddać do różnych fundacji. W Polsce funkcjonuje wiele azyli dla odratowanych zwierząt - tłumaczy nam posłanka Koalicji Obywatelskiej i Zielonych.
Co natomiast z przewoźnikami? Tutaj Małgorzata Tracz jest mniej radykalna niż Anna Maria Żukowska. Parlamentarzystka twierdzi, że "pomysł dofinansowania zakupu meleksów dla osób, które zrezygnują z koni jest godny uwagi i jest otwarta na różne propozycje rozwiązania problemu".
Nowy burmistrza Zakopanego apeluje o znalezienie rozwiązania
Łukasz Filipowicz, który lada dzień (07.05) obejmie urząd burmistrza Zakopanego zauważa w rozmowie z o2.pl, że sprawa jest poza jego kompetencjami. Podkreśla, że terenem zarządza Bukowina Tatrzańska i Tatrzański Park Narodowy.
Dodaje jednak, że "to nośny temat, który spada na konto Zakopanego", a miasto może w tym zakresie "doradzać, prosić albo sugerować".
Wizerunkowo to na pewno duży problem, mam tego świadomość - mówi nam nowy burmistrz "polskiej stolicy Tatr".
Filipowicz dodaje, że "warto pomyśleć o nowoczesnych rozwiązaniach, które mogłyby pomóc koniom". Wymienia m.in. testy elektrycznego wspomagania powozów.
Uważam, że warto skorzystać tutaj z nowoczesnej technologii. Mniejsze, wspomagane dodatkowo dorożki na pewno mogą być dobrym, humanitarnym rozwiązaniem. Podkreślę jednak, że nie jestem specjalistą w zakresie weterynarii i nie wiem np. czy konie rzeczywiście są przeciążone - mówi nam Filipowicz.
Co ciekawe, nowy burmistrz Zakopanego nie jest zwolennikiem całkowitego zakazu kursów konnych do Morskiego Oka. Wskazuje, że to "element folkloru".
Nie jestem za całkowitą rezygnacją z zaprzęgów konnych do Morskiego Oka. Transport ten to element naszej kultury i folkloru - wyjaśnia swoje stanowisko Łukasz Filipowicz.
Dodajmy, że sprawą zajęło się już Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Przedstawiciele resortu mają rozmawiać z kierownictwem Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.