Trzy lata temu Władysław Teofil Bartoszewski otwarcie wyznał, że jego córki zostały poczęte dzięki metodzie in vitro. - Mówiąc szczerze, mieliśmy bardzo duże trudności, żeby mieć te dzieci - mówił poseł PSL w trakcie rozmowy z "Super Expressem".
Z całą pewnością te dzieci były bardzo chciane, właśnie dlatego, że bardzo długo nie mogliśmy mieć tych dzieci - dodawał.
Jednocześnie podkreślał, że in vitro było jedyną szansą na to, by razem z małżonką mógł cieszyć się z potomstwa. Deklarował ponadto, że zawsze będzie popierał tę metodę.
Władysław Bartoszewski nie gryzł się w język
Podczas najnowszej rozmowy z "SE" Bartoszewski odniósł się do słów księży czy też polityków PiS, którzy potępiają metodę in vitro.
To są skandaliczne i bezsensowne wypowiedzi. Do metody in vitro podchodzą ludzie, którzy z takich czy innych powodów nie mogą mieć dzieci inaczej. Moja żona miała bardzo wiele poronień. To nie była nasza wina, tylko taka była sytuacja - podkreślił wyraźnie polityk.
Zaznaczył również, że jego córki są bystre. - Dzieci z in vitro z całą pewnością nie są sztuczne, tylko są z normalnego zapłodnienia - podsumował.
Starsza córka Bartoszewskiego ma już 19 lat, a młodsza - 15. Polityk przekonuje, że in vitro to efekt "nieprawdopodobnego postępu medycyny", z którego mamy prawo korzystać.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.