- Dziś rano, gdy się obudziłem, było tu jak w mieście duchów. Ludzie są w szoku — mówił w rozmowie z BBC mieszkaniec Swansea w Walii, gdzie dzień wcześniej zatrzymano Polkę, Karolinę Ż. Policjanci postawili kobiecie zarzut zabójstwa 6-letniego Aleksandra, który najprawdopodobniej był jej synem oraz próby zabójstwa 67-letniego mężczyzny.
Jak zdradził w rozmowie z brytyjską telewizją sąsiad Karoliny Ż. w czwartek wieczorem jego uwagę przyciągnęły niebieskie światła migające za oknem. Kiedy wyszedł przed dom, aby sprawdzić, co się dzieje, jego oczom ukazało się kilka pędzących samochodów policyjnych, uzbrojona furgonetka oraz helikopter.
Wyszedłem i zobaczyłem dwa lub trzy pędzące samochody. Potem nagle pojawiły się kolejne trzy, cztery. Poszedłem rozejrzeć się za rogiem i wydawało mi się, że jechała uzbrojona furgonetka [...]. To było przerażające, bo był spory ruch i wtedy zobaczyłem helikopter tuż nade mną, który wylądował, jak sądzę, przy bibliotece po drugiej stronie ulicy — relacjonuje w rozmowie BBC.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Mówili o nim "polski Fritzl". Zgotował żonie piekło
Swansea w szoku po zabójstwie 6-letniego dziecka
Zatrzymanie kobiety wywarło bardzo dużo emocji wśród mieszkańców w okolicy, którzy byli zdezorientowani tą sytuacją.
Ludzie na rogach ulic wychodzili przed domy, patrząc w górę. Byli po prostu bardzo zdezorientowani tym, co tak naprawdę się działo. Mam syna i dwójkę pasierbów, więc wszyscy byliśmy wczoraj wstrząśnięci. Sam nie mogłem wcześniej położyć się spać — dodaje.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.