Wanda Dynowska pochodzi z Petersburga, ale studiowała w Polsce i w Szwajcarii. Interesowała się teozofią, przez co bliska dla niej była kultura i religia Indii. Chwilę po odzyskaniu niepodległości przez Polskę zamieszkała w Warszawie i postanowiła utworzyć Polskie Towarzystwo Teozoficzne.
Czytaj także: Film "Dzień i noc" kręcili na terenie PiS. Opowieść o sile kobiet ma "łączyć, nie dzielić"
Wspierała Piłsudskiego
Tak jak większość polskich teozofów, Dynowska popierała marszałka Piłsudskiego. Założyła organizację "Służebników Polskich". W 1926 roku w czasie przewrotu majowego grupa ta należała do najbardziej oddanych kurierów Piłsudskiego.
Po śmierci marszałka Piłsudskiego w 1935 roku Dynowska wyjechała do Indii, do aśramy Ramany Maharshiego. Była zafascynowana również ideami Mahatmy Gandhiego i została jego bliską współpracownicą. Włączyła się w działalność na rzecz niepodległości Indii.
Pomagała Polakom i Tybetańczykom
Tę działalność przerwał wybuch II wojny światowej. W czasie trzech lat pracy dla konsulatu polskiego w Bombaju odkładała większość swoich zarobków na Bibliotekę Polsko-Indyjską. W czasie wojny pomagała polskim uchodźcom z Syberii, a potem Tybetańczykom, którzy uciekli przed chińską inwazją.
W 1960 Dynowska zaczęła pracować wśród dzieci tybetańskich, które w czasie inwazji chińskiej i przeprawy przez Himalaje utraciły rodziców. Wyjechała na północ Indii do himalajskiej miejscowości Dharamsala — siedziby Dalajlamy i dużego skupiska Tybetańczyków. Pracowała przy duchownym przez wiele lat.
"Była dla mnie jak przybrana matka"
O tym wspomniał w grudniu 2008 roku Dalajlama XIV, który w Polsce wziął udział w uroczystościach z okazji 25-lecia przyznania Lechowi Wałęsie pokojowej Nagrody Nobla. Podczas jednego ze spotkań powiedział: "Ta kobieta, Polka, była dla mnie jak przybrana matka, to dzięki niej zostałem wegetarianinem".
Brytyjczycy szpiegowali ją za działalność na rzecz Indii, a służby PRL miały za francuskiego szpiega - powiedział Dalajlama.