Malwina Witkowska
Malwina Witkowska| 
aktualizacja 

Polka zarabia w euro. Zamówiła rybę nad Bałtykiem i złapała za telefon

857

W okresie wakacyjnym pojawia się znacznie więcej "paragonów grozy". Pani Marta za obiad nad morzem zapłaciła 74 zł. Dostała kilka frytek, kawałek dorsza i piwo. - Gdybym nie zarabiała w euro, w życiu nie zdecydowałabym się na posiłek w restauracji nad Bałtykiem - wyznała nam pani Marta.

Polka zarabia w euro. Zamówiła rybę nad Bałtykiem i złapała za telefon
Pani Marta za rybę z frytkami i piwo zapłaciła 74 zł (Licencjodawca, Czytelnik)

Wakacje się zaczęły, co skłania wiele osób do wyjazdu nad polskie morze. W związku z tym zaczyna pojawiać się coraz więcej tzw. "paragonów grozy". Pani Marta przesłała do naszej redakcji swój paragon z jednej z restauracji w Gdańsku. Okazuje się, że za obiad dla jednej osoby zapłaciła aż 74 zł.

Gdybym nie zarabiała w euro, w życiu nie zdecydowałabym się na posiłek w restauracji nad Bałtykiem. Nic dziwnego, że Polacy na wakacje wyjeżdżają za granicę. Kogo stać na pełen relaks w tym kraju? - przekazała nam pani Marta.

Ceny nad polskim morzem mogą być wysokie głównie ze względu na popularność miejscowości turystycznych i sezonowość. Wiele Polaków faktycznie decyduje się na zagraniczne wakacje ze względu na atrakcyjniejsze ceny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zdradził, jak uciec od tłumów nad morzem. "Tam nie ma ludzi, macie całą plażę dla siebie"

Paragon grozy w Gdańsku

W jednej z restauracji w Gdańsku, pani Marta zamówiła dużą porcję ryby - dorsza w chrupiącej panierce, do tego były frytki i surówka. Danie nie spełniło jej oczekiwań, szczególnie biorąc pod uwagę cenę aż 55 zł.

- Frytki suche, ryba średnia - skomentowała pani Marta. Poza tym, na zdjęciu widać, że na talerzu była dosłownie garstka frytek.

Do obiadu zamówiła także półlitrowe piwo, za które zapłaciła aż 19 zł. To zaskakująco wysoka cena, biorąc pod uwagę, że czasami w sklepie można kupić czteropak piwa w podobnej cenie. Z drugiej strony, lokale gastronomiczne znacząco zarabiają na napojach, szczególnie w Polsce, gdzie ceny w restauracjach często są zawyżone, począwszy od wody.

Nikt nie szkoli kelnerów? "Straszna obsługa"

Poza drożyzną nad polskim morzem, pani Marcie nie spodobała się także "straszna obsługa" w restauracji. Kelnerzy zdawali się być zupełnie niezainteresowani potrzebami gości.

Mogłabym wyjść i nikt by nie zauważył. Są zajęci plotkowaniem -stwierdziła z przekąsem.

Wizyta pani Marty w restauracji na wybrzeżu nie spełniła jej oczekiwań. Uważa, że kelnerzy byli bardziej zainteresowani sobą niż klientami. Poza tym, jej zdaniem, restauracje obecnie nie szkolą kelnerów.

Zauważyła również, że kelner, który ją obsługiwał, zabrał jej talerz, ale zostawił szklankę od piwa. - Gdzie tu logika? Inny stolik sprzątał na trzy razy - dodała z niedowierzaniem.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić