Obsługa sklepu na polecenie kierownictwa schowała wszystkie produkty, które nie pochodzą z Niemiec. W ten sposób Edeka chciała zwrócić uwagę na rasizm, z jakim coraz częściej spotykają się Niemcy - informuje Business Insider.
Tak wyglądają półki bez obcokrajowców. Teraz nasz asortyment poznał granice - brzmiały niektóre tabliczki informujące klientów o akcji Edeki.
Akcja Edeki podzieliła Niemców. Część komentujących sprawę stwierdziła, że kampania pokazuje niezwykłą odwagę sieci. Chwalono ją także za zwrócenie uwagi na problem obcokrajowców w Niemczech.
Byli też tacy, którzy działania Edeki określili jako szaleństwo. M.in. członek skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec, Marcus Pretzell stwierdził, że takie stawianie sprawy imigrantów to przesada i nie należy mylić importu i sprzedaży towarów z "zagrożeniem jakim są uchodźcy".
Edeka to jedna z największych sieci handlowych w Niemczech. Posiada łącznie ponad 4 tys. sklepów w całym kraju. Pod różnymi szyldami zatrudnia ok. 250 tys. osób. W najlepszych latach holding osiągał dochody wysokości nawet 40 mld euro.
Tylko razem z produktami z różnych krajów możemy stworzyć zadowalającą różnorodność, którą cenią nasi klienci. Cieszymy się, że nasza kampania wywołała tak wiele pozytywnych reakcji - napisała Edeka w oświadczeniu.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.