Rosyjski ekolog Maxim Zholudev znalazł tajemniczą butelkę z listem w Zatoce Fińskiej. Musiał być bardzo zdziwiony, kiedy przeczytał jego zawartość, z czym nie zwlekał. Jak się okazało, cztery kobiety, Polki, prosiły w nim o pomoc. Na kartce, oprócz prośby o ratunek, znajdował się także numer telefonu komórkowego jednej z nich. Maxim Zholudev postanowił więc, że zadzwoni na podany numer. Kto na jego miejscu by nie spróbował? Przecież nie wiedział on nawet, kiedy list został napisany. Może ktoś naprawdę potrzebuje pomocy, i to teraz?
Połączenie odebrano. Odezwała się zdziwiona kobieta, która przemówiła po... polsku. Po chwili zaczęli rozmawiać po angielsku. Kobieta wyjaśniła, że razem z koleżankami, przebywając nad Morzem Bałtyckim nieopodal Petersburga, napisała list i wrzuciła go do morza, a miało to miejsce ponad 10 lat temu.
Wrzuciły list do butelki. Po 10 latach zadzwonił do niej... Rosjanin
Natalia opisała całą historię w mediach społecznościowych.
Jakież było moje zdziwienie, gdy dziś dostałam wiadomość od pana Maksima, który znalazł butelkę na wyspie w Zatoce Fińskiej. Maksim jest ekologiem, więc przeprosiłam za zaśmiecanie zatoki, ale na szczęście nie pogniewał się. Chyba dla każdego byłoby to miłe zaskoczenie, że śmieć nie jest zwykłym śmieciem - stwierdza Natalia Kunowska.
Cztery dziewczyny: Natalia, Ewelina, Justyna i Angelika 10 lat temu razem studiowały na AGH. W Petersburgu przebywały, ponieważ akurat były na studenckiej wymianie. Jak przyznała Natalia - niejednokrotnie, od tamtego wydarzenia, zastanawiała się, co stało się z butelką. Jak widać, życie potrafi naprawdę zaskoczyć!
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.