Wiceprzewodnicząca Rady Najwyższej Ukrainy, Ołena Kondratiuk zwróciła się do Polski oraz innych krajów europejskich o wsparcie w obronie powietrznej poprzez interwencję w przypadku rosyjskich celów przelatujących nad przygranicznymi obszarami kraju.
Pomimo że takie działania mogłyby zwiększyć bezpieczeństwo Ukrainy, niosą ze sobą ryzyko eskalacji konfliktu z Rosją. To z kolei mogłoby prowadzić do wojny w Polsce. Mimo to, wykorzystanie polskiej obrony do ochrony przestrzeni powietrznych regionów przygranicznych Ukrainy jest możliwe. Wymaga to jednak rozpatrzenia aspektów prawnych i technicznych.
Były szef obrony powietrznej Polski, płk rez. dr Robert Stachurski, wykładowca Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku, w rozmowie z portalem wnp.pl wyjaśnił, że takie działanie może prowadzić do eskalacji konfliktu na linii NATO-Rosja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jego zdaniem, stworzenie "wysuniętej strefy" obrony powietrznej może spowodować eskalację konfliktu. Głównie dlatego, że NATO jest zobowiązane do ochrony własnej przestrzeni powietrznej. Z kolei ingerencja w obronę terytorium Ukrainy mogłaby być postrzegana przez Rosję jako bezpośrednie zaangażowanie w konflikt.
Kto podejmowałby decyzję o zastrzeleniu obiektu?
Ustawa o ochronie granicy państwowej jasno określa, że Polska ma prawo niszczyć i neutralizować obiekty latające oraz środki napadu powietrznego, które przekroczą jej granicę powietrzną. Oznacza to, że nasz kraj może podjąć działania defensywne tylko wtedy, gdy zagrożenie fizycznie tj. dron, pocisk, śmigłowiec, naruszy przestrzeń powietrzną.
Zdaniem pułkownika, w systemie obrony powietrznej powinno istnieć jedno, centralne stanowisko dowodzenia. Aktualnie w Polsce decyzję o zestrzeleniu obiektu podejmuje Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. W określonych warunkach decyzję tę może również podjąć dowódca niższego szczebla.
Pułkownik Stachurski podkreśla, że w przypadku utworzenia wysuniętej strefy obrony powietrznej, pojawia się ważne pytanie. "Gdyby powstała taka wysunięta strefa, to kto miałby dowodzić i podjąć decyzję o zestrzeleniu?" – pyta Stachurski. Jak wyjaśnił Łukaszowi Maziewskiemu z portalu wnp.pl, Polska musiałaby najpierw znowelizować ustawę o ochronie granicy państwowej.
System alarmowania w Polsce
Zdaniem płk. rez. dr. Roberta Stachurskiego nie powinno się rozszerzać strefy obrony powietrznej do 80 km w głąb terytorium Ukrainy. Według niego ustanowienie takiej strefy mogłoby posłużyć Rosji do celowego testowania jej granic poprzez celowe jej naruszanie i ostrzeliwanie. Miałoby to na celu sprawdzenie reakcji oraz zdolności bojowych sił działających pod dowodzeniem NATO.
Stachurski w rozmowie z wnp.pl zauważył, że mimo trwającego konfliktu na wschodniej granicy Polski od ponad dwóch lat, w Polsce nadal nie został w pełni wdrożony system ostrzegania i alarmowania. W tej sytuacji, mając na uwadze potencjalne zagrożenia ze strony Rosji, rząd powinien podjąć działania zwiększające liczbę zestawów obrony powietrznej, które mogłyby skutecznie ochraniać naszą przestrzeń powietrzną.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.