Do Korei Północnej udali się m.in. Wojciech Przeździecki znany jako "ojWojtek", Piotr Pająk działający na kanale "Podróże Wojownika" i Piotr Bratosiewicz. Wszyscy to popularni influencerzy, dzielący się wrażeniami ze swoich podróży. Zarówno profile Przeździeckiego i Pająka na Youtube subskrybuje po ponad 700 tys. osób.
Cała trójka udała się do Rason, korzystając z otwarcia granicy Korei Północnej. To pierwszy raz od 2020 roku (czyli od początku pandemii COVID-19), gdy Polacy mogli odwiedzić ten kraj. Influencerzy opublikowali kilka filmów ze swojej podróży.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W wielu materiałach pojawiały się wątki polityczne. Twórcy podkreślali, że czują się inwigilowani i mogą pokazywać widzom wyłącznie to, na co pozwala im przewodnik. Doszło nawet do skandalu. Jedna z koreańskich dziewczynek miała przekazać ojWojtkowi kartkę z napisem "we have nothing in this world", czyli "nie mamy nic na tym świecie".
Sprawę szybko zaczęli komentować przewodnicy i znawcy Korei Północnej z całego świata. Ich znaniem doszło do błędu. Na kartce najpewniej powinna znaleźć się nazwa jednej z propagandowych piosenek północnokoreańskich ("We have nothing to envy in this world", czyli "Nie mamy niczego, czego moglibyśmy zazdrościć światu"). Bardzo możliwe, że dziewczynka "zgubiła" dwa słowa, dając kartkę polskiemu influencerowi.
Nie chcę wypowiadać się na temat tej kartki. Za dużo zostało na ten temat powiedziane. Jeżeli jednak sprawa jest bardzo głośna, szczególnie w mediach zagranicznych, anglojęzycznych, to może być to problem dla osób zaangażowanych - mówi o2.pl Emil Truszkowski, przewodnik i twórca bloga "Pozdro z KRLD".
Truszkowski, który jest przewodnikiem po Japonii i dobrze zna Półwysep Koreański, nie jest entuzjastą obrazu Korei Północnej, który pokazali influencerzy. Uważa, że "medialny wizerunek KRLD to czysta paranoja". Wskazuje, że kraj ten nie jest czarno-biały.
Ciężko powiedzieć, czy influencerzy, którzy pojechali do KRLD, odczuwali strach, czy robili to pod taką narrację. Moja opinia jest taka, że nie trzeba obawiać się podróży do Korei Północnej. Podsłuchy? To raczej żart. Nawet jakby one jakimś cudem się tam znalazły, to nikogo w Korei Północnej nie obchodzi, o czym rozmawiasz ze znajomymi, w hotelu. Kim Dzong Una nie obchodzi, co robi influencer - mówi nam Emil Truszkowski.
Bloger, który dziewięć razy był w Korei Północnej, wskazuje, że niektórzy, jadąc tam, widzą tylko podstęp. - Myślą, że tam wszystko jest sztuczne. Wszędzie widzą aktorów, agentów, szpiegów. Nie potrafią pojąć, że tam się normalnie żyje, chodzi na zakupy, uczy, pracuje - mówi nam. Przewodnik rozumie obawy, bo sam był niepewny podczas pierwszego wyjazdu. Zauważa jednak, że każdy zdaje sobie sprawę, gdzie tak naprawdę jedzie.
Emil Truszkowski dodaje, że w trakcie wycieczek panują specyficzne zasady (np. brak czasu wolnego do swobodnego spacerowania po mieście), ale zaznacza, że to kraj totalitarny, co "należy mieć na uwadze podczas podróży". W opinii przewodnika niektórzy twórcy naginają mimo to obraz rzeczywistości, co może wynikać z charakteru ich działania.
Mam wrażenie, że niektórzy youtuberzy i influencerzy mają zbyt duże mniemanie o sobie. Czas uświadomić sobie jedno - dla władz Korei Północnej nie jesteśmy ważni. Nikogo tam nie obchodzi twoje zdanie. Nie jesteś w centrum uwagi - dodaje autor bloga "Pozdro z KRLD".
Jeszcze w trakcie podróży influencerów do Korei Północnej, kraj ten ponownie (jak się okazuje, częściowo) zamknął swoje granice. Według przewodnika jednym z powodów mogło być paniczne zachowanie zagranicznych influencerów, co spowodowało reakcję reżimu. Oficjalnie kraj został zamknięty ze względu na "wzrost ryzyka zachorowań COVID-19".
Próbowaliśmy skontaktować się z Przeździeckim, Bratosiewiczem i Pająkiem. Na prośbę rozmowy zareagował wyłącznie ostatni influencer. W krótkiej wiadomości stwierdził tylko, że "Korea jest zamknięta i nie da rady tam jechać". Nie zdecydował się na dłuższą rozmowę.
Co dalej z podróżami do Korei Północnej? Ekspert mówi wprost. Głos zabrała ambasada
Nie wiadomo, kiedy znów ruszą podróże do Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Truszkowski mówi w rozmowie z o2.pl, że "w stosunku do Korei Północnej nie można być niczego pewnym". Zaznacza jednak, że państwo to mocno inwestuje w turystykę i będzie chciało z tego skorzystać.
Być może wycieczek doczekamy się w kolejnej połowie roku. Powodem zamknięcia na teraz miał być znów COVID-19. Można to różnie interpretować. Nie jest wykluczone, że to wymówka, aczkolwiek nie wolno całkowicie wykluczać, że to prawda - dodaje twórca bloga "Pozdro z KRLD".
Emil Truszkowski wskazuje, że Koreańczycy z Północy zamykają się co jakiś czas z powodu chorób. Tak było np. na przełomie 2015 i 2016 roku. Pandemia wprowadziła najdłuższą przerwę w tym zakresie. - Aktualna sytuacja nie jest jednak wyjątkowa — tłumaczy przewodnik.
Dlaczego zamknięcie Korei Północnej było częściowe? Bloger podkreśla, że do 14 marca można było zapisywać się na maraton w Pjongjangu, a jedno biuro podróży organizowało wycieczkę na to wydarzenie.
Są dwie potwierdzone grupy. Wyprawę organizuje jedno biuro podróży. To wyjazd na pięć nocy. To może być pierwszy krok do całkowitego otwarcia. Być może władze testują mechanizm otwarcia - dodaje Emil Truszkowski.
Zadzwoniliśmy do ambasady Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, aby zapytać, czy istnieje możliwość turystycznego wyjazdu do tego kraju. Pracownik ambasady potwierdził słowa Truszczyńskiego.
Na ten moment kraj jest zamknięty z powodu COVID-19. Jest jednak możliwość odbycia jeszcze jednej wycieczki. W przyszłości też będą takie możliwości. Nie będzie problemu, żeby wjechać, musi pan znaleźć biuro podróży, które organizuje takie wyprawy. Wymagany jest jedynie ważny paszport - przekazał nam pracownik ambasady KRLD w Warszawie.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.