Tinder cieszy się ogromną popularnością na całym świecie. Z aplikacji do randkowania korzystają osoby z najrozmaitszych grup społecznych. Wśród użytkowników niegdyś znaleźli się nawet olimpijczycy, którzy szukali swojego szczęścia w miłości podczas pobytu w wiosce olimpijskiej na niedawno zakończonych igrzyskach w Tokio, o czym w sieci było głośno.
Jak twierdzi użytkowniczka Twittera z Białorusi, nie tylko olimpijczycy korzystają z platformy, bo rzekomo na Tinderze znajdziemy teraz także polskich żołnierzy, przekonuje. Jej tweet wzbudził spore zainteresowanie na platformie z oczywistych przyczyn, choć nie wiadomo, czy to nie zwykły fejk, który ma uderzyć w polskie siły zbrojne.
Polscy żołnierze na Tinderze? To może być fejk
Białorusinka zwróciła uwagę, że podczas korzystania z Tindera na Białorusi, wśród propozycji partnerów zaczęli pojawiać się... nasi żołnierze, którzy - jak twierdzi "anja" - stacjonują obecnie na granicy. Jeśli to prawda, zapewne nie wzięli oni pod uwagę, że aplikacja działa w najbliższym rejonie użytkownika, przez co sprawa ta może pokazywać ich w mocno negatywnym świetle.
Będąc niedaleko przejścia granicznego, proponowanie partnerów i randkowanie zadziałało międzynarodowo w serwisie, co jest standardową funkcją. Oczywiście, o ile zdjęcia, które zostały wykonane przez użytkowniczkę, są prawdziwe, bo jak na razie nikt, poza nią, nie pokazał dowodów, jakoby można było wylosować profile polskich żołnierzy na platformie. Mimo tego sprawa jest kontrowersyjna.
Część użytkowników zasugerowało, że zdjęcia, które udostępniono, to zwykły fejk, który ma ośmieszyć polskich żołnierzy. Jeśli jednak kolejne osoby pokażą zrzuty ekranu, które prezentują profile polskich żołnierzy na Tinderze, wówczas być może okaże się, że faktycznie doszło do wpadki. Póki co raczej nie ma powodów do emocjonowania się.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.