Minęło już ponad 31 lat od śmierci Aleksandry Gabrysiak. 6 lutego 1993 r. lekarka została zamordowana przez przebywającego na przepustce więźnia, którym się opiekowała. Zbigniewa B. tego dnia zamordował też adoptowaną córkę doktorki, Marysię.
W rocznicę 30 lat od śmierci Aleksandry Gabrysiak, biskup elbląski Jacek Jezierski podczas eucharystii w elbląskim hospicjum im. Aleksandry Gabrysiak, ogłosił o rozpoczęciu dzień wcześniej jej procesu beatyfikacyjnego. Niedawno wydano edykt ogłaszający oficjalne rozpoczęcie procesu wyniesienia na ołtarze polskiej lekarki.
- Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich i Stowarzyszenie Przyjaciół Doktor Oli naciskały na mnie, żebym nie zwlekał z próbą przeprowadzenia procesu beatyfikacji. Zdecydowałem się podjąć tę procedurę i czeka nas teraz otwarcie procesu na szczeblu diecezjalnym, a później drugi szczebel rzymski w Kongregacji do spraw Świętych - wyjaśnia "Faktowi" biskup elbląski Jacek Jezierski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Proces może potrwać dobrych parę lat, w Rzymie jest sporo spraw z całego świata i to szybko nie idzie. Miejmy nadzieję, że rozpocznie się jesienią tego roku - dodaje biskup Jezierski.
Jak sąsiedzi zamordowanej lekarki wspominają doktor Olę? Przede wszystkim modlą się za nią i czekają, aż zostanie uznana za świętą.
- Przyjmowała w mieszkaniu ludzi z ulicy, z dworca, drzwi otwierała każdemu - mówi w rozmowie z "Faktem" sąsiad lekarki pan Zdzisław. - Powiedziałem kiedyś dobitnie: pani Gabrysiak, nich pani nie wpuszcza wszystkich, bo to może się źle skończyć. Odpowiedziała mi, że z każdego można zrobić dobrego człowieka. No i niestety stało się to, co się stało - wspomina mężczyzna.
- Należy jej się beatyfikacja, zginęła męczeńską śmiercią. Modlę się za nią codziennie. Była pięknym człowiekiem, bardzo mi jej szkoda - podkreśla pani Ola.
Zabójcę lekarki skazano na karę śmierci, ale później zmieniono wyrok na dożywotnie więzienie. Mężczyzna już kilka razy starał się o przedterminowe zwolnienie z zakładu karnego. Bez powodzenia.