Dopiero 13 kwietnia poznamy wyniki testu DNA, które stwierdzą, czy Julia jest zaginioną Madeleine. Dziewczynkę porwano, gdy była z rodzicami na wakacjach w Portugalii w 2007 roku. Sama Wendell podkreśla, że nie pamięta praktycznie nic ze swojego dzieciństwa, a w domu nie miała aktu narodzin ani zdjęć mamy z okresu ciąży.
Dlatego też Julia uważa, że mogła zostać porwana, gdy była dzieckiem i nie pamiętać wielu szczegółów z tamtego czasu, gdyż była na bieżąco odurzana i wykorzystywana przez mężczyznę, który ją porwał.
Rodzina w rozpaczy
W czasie, gdy na całym świecie eksperci wypowiadają się na temat tego, czy Julia ma czy nie ma szans być Madeleine McCann, w Polsce cierpią bliscy samej Julii. Powtarzają, że jest ona ich biologiczną córką, a dokumenty i zdjęcia, o których braku mówi - sama z domu zabrała. Rodzina Julii mówi, że są zdruzgotani, bo dla nich to naturalne, że Julia jest ich córką, wnuczką, siostrzenicą czy kuzynką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Julia zapowiedziała, że nawet jeśli testy wykażą, że nie jest spokrewniona z rodziną McCann, to nie wróci do polskich rodziców.
Tymczasem Fia Johansson, która towarzyszy Julii od samego początku głośnej akcji o uznanie jej za zaginioną Madeleine, oświadczyła na Instagramie, że "prawnie i oficjalnie może decydować o życiu Julii, jej zdrowiu i dobrobycie". Johansson przekonuje, że wcale nie chce zdobyć rozgłosu, ani tym bardziej pieniędzy. Zależy jej jedynie na dobru Julii.
Julia jest też na bieżąco poddawana różnorodnym badaniom, gdyż zdaniem Johansson, traumy jakie przeżyła po porwaniu oraz szpikowanie jej silnymi lekami, aby nic nie pamiętała, mogły wywołać trwałe zmiany w jej mózgu. Jednocześnie niedawno Johansson przyznała w wywiadzie opublikowanym na TikToku, że badania wykazały, iż polska, oficjalna matka podopiecznej jest bezdyskusyjnie jej biologiczną matką.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.